wtorek, 1 grudnia 2015

10k odsłonięć

W międzyczasie "zaliczyliśmy" 10 tysięcy odsłonięć naszego bloga, bez zbyt nachalnego nabijania wejść przez autora (zakładam że kilka może być nabitych przeze mnie, ale nigdy celowo.. czasy gonienia za cyferkami bezpowrotnie minęły...o ile cyferki nie symbolizują kwoty na koncie bankowym ;) ) co oznacza że na nasz blog otwarty został 10 tysięcy razy. Ilość robi wrażenie;)
Daje to około 3 tysięcy wejść na rok i około 40 otwarć każdego posta. Za darmo, bez płatnej promocji, ku chwale Kotom Z Elfiego Lasu.
Daje to też około 2,5 tysiąca wejść na każdego Kota ZEL za co pewnie były by gorąco wdzięczne gdyby wiedziały o co chodzi i gdyby miały z tego jakieś zyski. 

Cóż.. koty są jak ludzie. Takie, jacy my jesteśmy naprawdę a nie tacy jacy chcielibyśmy żeby inni byli (takie są dla odmiany psy ;) )

Nefryt, Rubi, Maurycy i Deneris czyli Ryś gorąco i nieświadomie dziękują za każdą chwilę uwagi im poświęconą. 
Autor bloga także gorąco dziękuje w ich imieniu. I swoim grafomańskim również. 

...a Rubcia się gdzieś schowała ;)


Księżniczka poszukuje księcia. Bezskutecznie. Na szczęście

... czyli ruja*2

Zgodnie z naszą tradycją hodowlaną kotka rasowa zaraz po pierwszej wystawie dostaje rui i wyje tak, że zastanawiamy się czemu nie można jej udusić. Ryś właśnie wszedł w wiek dojrzały i po balu debiutantów rozpoczęła karierę jako kotka pełną gębą i to dosłownie. A my się zastanawiamy czy sąsiedzi doniosą na policję że się nad dzieckiem znęcamy bo wyje ;)
Ale takie są "uroki" hodowli, jeżeli chce się mieć kotkę która raz na jakiś (niezbyt częsty ze względu na zdrowie jej i miotu) czas rodzi kilka maluszków, trzeba liczyć się z tym, że zwierzątko będzie systematycznie testować naszą odporność na stres i wycie. Jeżeli chce się mieć kocura rozpłodowego, trzeba liczyć się z tym że nasika na wszystko, co mu w danej chwili przyjdzie ochota zawłaszczyć jako "jego". Kuriozum to sikanie na właściciela. Jego człowiek. 
Cieszmy się że nie jesteśmy kotami. 
Zwłaszcza w pracy. 

Ryś zatem wyje. Wyje inaczej niż matka, bo ta chodziła losowo po mieszkaniu  i darła się licząc na to, że książę o wylizanym futrze pojawi się i ją zdobędzie. Jakikolwiek książę. 
Ryś natomiast chodzi po miejscach gdzie jej zdaniem Kocur pojawić się powinien, wyła więc w przedpokoju, na oknie w sypialni oraz, co akurat jest dość dziwne, w łazience. Niestety dla niej ale na szczęście dla jej zdrowia, książę zostanie dopuszczony do niej za najwcześniej pół roku, wszystkie obce kocury pojawiające się wcześniej mogą liczyć na odrzucenie ich zalotów metodą szmaty i szlaucha z wodą. 
A książę dla Rysia jest iście królewski, mamy zamówionego białego kocura różnookiego o odpowiedniej grupie krwi B. 

Czemu ruja*2?
Koty są wbrew złośliwym pomówieniom zwierzętami inteligentnymi i wyjątkowo bacznymi obserwatorami. Widzą i szybko uczą się obserwując świat. Nasza jednotorowo myśląca Rubcia (ostatecznie doszliśmy do wniosku że nie jest durna tylko ma niepodzielną uwagę) zauważyła, że Ryś jak wyje, może liczyć na głaskanko (wiele zrobi człowiek żeby jego kochana kotka zamknęła mordę), więc sama zaczęła symulować ruję. Na szczęście tylko wtedy gdy na głaskanie ma ochotę. 

Ryś. Do niedawna małe figlarne kociątko, obecnie wyjący potwór i przyszłość hodowli. CAC i EX1 zobowiązują.

poniedziałek, 30 listopada 2015

Ryś na wystawie


Ponoć dobre zdjęcie warte jest tysiąca słów. Opisując udział Deneris na wystawie mógłbym sfotografować posłanko wystawowe. Kota ledwie było widać ;)

Ale wracając do tematu:
Wybraliśmy się na organizowaną przez naszą federację wystawę kotów rasowych na Ursynowie. Zbrojni w Kota, całkowicie nowy zestaw dekoracyjny klatki (moje dzieło)  oraz plik wymaganych dokumentów w tym świadectwa zdrowia wybraliśmy się niedzielnym porankiem na 30 kilometrową przejażdżkę po Warszawie, z naszej Białołęki na Ursynów niedaleko miejsca randkowego Rubci.
Podróż bez problemów oraz atrakcji, wbicie się na wystawę mimo przysłowiowej niepunktualności większości kociarzy wyszło płynnie i bezproblemowo. Troszkę poszukaliśmy naszej klatki ale to też pewnego rodzaju wystawowa tradycja, niektórzy nieliczni organizatorzy udostępniają mapki rozłożenia klatek..EKKR nie udostępnił. Dodatkowo ktoś dziabnął przysługującą nam torebkę na śmieci (wystawa była dwudniowa, my startowaliśmy tylko w niedzielę) ale ku chwale organizatora nie narzekaliśmy na brak miejsca dla wystawiających oraz na ilość dostępnych krzeseł, z czym czasami bywają problemy.

Instalacja i wystawa zaczyna się. Namierzyliśmy sędziego który nam Kota ocenić miał. I teraz te dziwniejsze rzeczy. Pierwsza to wystawa kiedy to kota sędziemu prezentować miał steward. Z reguły do oceny kota podaje właściciel co ma następujące zalety: właściciel od razu dowiaduje się od sędziego czego można się spodziewać jeżeli chodzi o ocenę. Po drugie, kot przeżywa mniejszy stres wynikający z obecności chociaż jednej znanej mu osoby. Po trzecie, czasem można od sędziego uzyskać bezcenne z punktu widzenia hodowcy wskazówki na temat np.doboru partnera dla swojego kota w kierunku poprawiania cech rasy..
Po czwarte.. cóż, trzy punkty moim zdaniem wystarczą. Z tradycyjnego modelu zrezygnowano ponieważ podobnież właściciele wywierają wpływ na sędziego a poza tym system działa w Krajach Tak Cywilizowanych Jak Szwecja.
Dość sarkazmu ;)
Więc naszego biednego Rysia odebrano nam i wrzucono do klatki. Tam czekała ok. 5 minut zanim podano ją do oceny. Wcześniej siedziała jeszcze 15 minut swojej pani na głowie czekając aż steward raczy ją do oceny odebrać (i wrzucić do klatki). A potem.. Potem bardzo miła (na optyk) pani sędzia oglądała naszego Kota który otoczony obcymi sobie osobami zamiast reagować na piórko usiłował dać dyla. Kiedy ocena się zakończyła kota oddała nam miła (na optyk) pani steward od której nic się nie dowiedzieliśmy poza tym, że nie zna polskiego. Czy zna angielski nie zdążyliśmy się zapytać bo taka forma ocen w praktyce przytknęła nas na amen.
I poszliśmy z naszym Nie Wiadomo Czy Ładnym Kotem do klatki czekać na 17:00 kiedy można było odbierać dyplomy.
Kolejka po dyplomy tradycyjnie zawiązuje się na kilka-kilkanaście minut przed chwilą gdy dyplomy wydawać zaczynają. Nie wydają wcześniej ale ci, którzy przychodzą punktualnie muszą czekać w długim wężyku. W konkurencyjnej federacji zdarza się że dyplomy wydawane się w trakcie wystawy! I to nawet do rąk własnych wystawiającego - osoba kompetentna je rozdaje wśród oczekujących przy klatkach wystawiających.

Jak poszło?
Ryś - CAC + EX1. Poza Best In Show dostała wszystko co mogła dostać. I bezpłatną próbkę jedzenia HappyCat którą Maurycy w domu uznał za "kupę".
Nowy system oceniania się nie sprawdził. Miło, że istnieje baza danych hodowców, że przez to nikt nie może jeździć w nieskończoność robiąc dyplomy niższych grup (chyba że lubił..) i  że wreszcie wszystko idzie systemem informatycznym. Ale stewardzi trzymający koty nie zdają egzaminu. Dodam, że wydarzały się incydenty że kot był trzymany niewłaściwie i niewygodnie dla siebie a podczas BIS jeden z kotów stewardowi wyrwał się i uciekł.

Ryś.. mała kontynuuje tradycję wystawową matki. Zakopać się w posłanku i niech sobie zwiedzający ucho albo inny przypadkowy kawałek kota oglądają. A ja śpię i mam wszystko w d***.

Dziękujemy wszystkim którzy Rysia w niedoli wystawy odwiedzili.

Ciemność w centrum zdjęcia skrywa Kota. Nawet trochę widać ;)

Sprawy organizacyjne

Przez kilka dłuższych chwil blog leżał odłogiem bo generalnie niespecjalnie było o czym pisać. I niespecjalnie było kiedy pisać. RL wpychał się wszystkimi dostępnymi kanałami, do tego doszły pewne problemy zdrowotne innego naszego podopiecznego który nie jest kotem ale też na "K" i okazało się że blog o kotkach spadł na daleką pozycję.
Zwłaszcza że u Kotów niespecjalnie wiele się zmieniło od sezonu ogródkowego.
No może poza dorastającą Rysiem i Rubcią która zwalczyła nieprzyjemną infekcję nerek ale bez USG nic pewnego odnośnie jej stanu zdrowia powiedzieć nie można. 
Z pozostałych niusów: byliśmy na wystawie i zostaniemy czempionem jak nasz ojciec.  

Zapraszam na naszego facebooka Z Elfiego Lasu

środa, 21 października 2015

Prace Domowe z Maurycym - Szycie

Ponoć dobre zdjęcie jest warte tysiąca słów. To jest warte tyle. Dodam, że żaden kot nie został urażony ani w żaden inny sposób skrzywdzony w trakcie powstawania tego dzieła.

Bajka o kocie w butach nabiera nowej wymowy, prawda?

środa, 14 października 2015

Historia o małej czerwonej kropce

Jest taki motyw typowy, że koty atakują instynktownie wszystkie szybko poruszające się przedmioty i stworzenia. Specjalnie zaś kochają małe czerwone punkciki wskaźników laserowych.
W oparciu o ten motyw powstało wiele zabawek dla kotów, punkcik lasera zastępowano czy to zwykłą  latarką o skoncentrowanym świetle czy też kocim motywem w postaci silnej latarki wyświetlającej obrazek np. rybki.
Co na to koty ZEL?
Ukochani właściciele oczywiście posiadali wspomniane powyżej urządzenie do zmylania kotów. Posiadali, ale nie posiadają. Nasze koty nie współpracują z zabawkami takiego typu, przynajmniej pierwsze trio.
No może poza Rubi, ale to z trochę innych przyczyn.
Może parę słów właśnie o niej. Rubi nie łapie światełka, bo niespecjalnie wie, że na tym polega zabawa. patrzy z zaciekawieniem ale NIE PRÓBUJE łapać. Ma przy tym trochę taką minę mówiącą "ale o co chodzi?".
Maurycy, nadzieja ZEL na łapanie kropeczek bawił się kropeczką całe 3 minuty. Do momentu, gdy uznał że zabawa jest nie fair, bo mimo że kropkę złapał, ta dalej jest na ścianie. Mały obraził się i przestał się interesować takimi zabawkami. Ma się swoją kocią godność.
Najlepiej 'załatwiła' nas Nefryt. Popatrzyła na świetlny punkcik, potem z miną Kleopatry VII obrzuciła nas oraz trzymaną w ręku latarkę spojrzeniem które mówiło "może przestańcie się wreszcie wygłupiać". Po prostu jakby WIEDZIAŁA że chcemy pobawić się jej kosztem.. i wiedziała na czym ta zabawa ma polegać.

Ryś. Ryś jest młoda i zapewne bawiłaby się na całego. Niestety nie mamy zabawki, która gdzieś zaginęła skompromitowana przez starsze koty.


niedziela, 11 października 2015

Prace Domowe z Maurycym : Gotowanie

Taka historyjka z ZEL.

Dziś rano przystąpiliśmy do przygotowania żarcia na nadchodzący tydzień, pod postacią pieczonego kurczaka. Wielki miłośnik surowych kur, Maurycy namierzył miejsce w którym rzeczony martwy ptak był przechowywany do czasu rozmrożenia.
Rozpurkał się ;)
I tak burcząc łaził : to do pani, to do mnie żebyśmy tylko szklaną trumnę na chwilkę uchylili, to on już ptaszyną się zaopiekuje, a rozwleczone po całym domu resztki szlachetnie pozwoli nam upiec.
Nie spotkał się ze zrozumieniem.

Szef kuchni Maurycy. Celuje w potrawach z surowego kurczaka podawanych na surowo. Np. podrobów.

sobota, 3 października 2015

Rodowodowe Koty

Człowieki Rysia wreszcie się ogarnęły i zalegalizowały rasowość małej. Po 9 miesiącach od narodzin. Lepiej późno niż wcale.
Przy okazji wydało się, że pra-pra-babcia Deneris (Deaneris wg,rodowodu) nazywała się Kleopatra. To się nazywa królewskie pochodzenie. I to czegoś co dla ignorantów wygląda jak Dziwny Dachowiec.


O, takie pozowane zdjęcie :




wtorek, 8 września 2015

DeneRyś, 9 miesięcy ;)

Ryś rośnie nam zdrowo. Cieszymy się z tego powodu. Nabiera charakterystycznej dla rasy urody, jak czasem złośliwie zauważamy "wygląda jak Rubi ale ładniej bo ma lepsze uszy i charakter". Może dlatego matka ją tępi? Z zazdrości? Rubi akceptuje istnienie małej ale już jej bliskość jedynie sporadycznie. Czasem jak ma lepszy nastrój gania się z nią po domu i ogródku, czasem w środku zabawy burczy na małą. Takie życie ;)
A Deneryś pozostaje pod największym wpływem Nefryt. Tak jakby matkowanie Rubi skończyło się wraz z karmieniem przez nią, miejsce 'zepsutej' matki zastąpił kot o większej sile charakteru i zaradności.
Nefryt Wielki Mistrz ;)


Podobieństwo zauważalne.

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Wakacje (bez kotów)

Naczelne człowieki ZEL naciskane szarą rzeczywistością dnia codziennego spakowały walizki i na nieomalże tydzień swoją kochaną hodowlą kotów (ostatnio to po prostu banda kotów a nie hodowla)  porzuciły, pozostawiając swoje ukochane futrzaki pod opieką osoby może i bez profesjonalnego podejścia ale z osobistym stosunkiem. 
Po powrocie zastaliśmy koty w dobrej kondycji, aczkolwiek z zastrzeżeniami. Ryś i Rubi przytyły. To że mała przytyła to cud, na razie jest to szczupak a 'la mangusta i jedzenie wpada w jeden koniec kota nie pozostawiając zauważalnych zmian w jej budowie. No może poza tym że robi się coraz większa.
Rubcia przytyła bo przystoi to kotkom w jej wieku z jej doświadczeniem życiowym i w jej stanie. Po wyprowadzeniu tylu ślicznych kociaków i kastracji troszkę ciałka jej nie zaszkodzi. 
Maurycy ani nie przytył ani nie zmienił się.. podobnież na początku obraził się na opiekunkę i odmówił wychodzenia na dwór, ja myślę że dla tak pozytywnie myślącego kocura była tyo przede wszystkim kwestia upałów. 
Dodam, że opiekunka kotów naszych notorycznie myli płci naszej bandy, np.Maurycy został kotką a reszta.. no cóż. Deneris została na pewno kocurem. Reszta dziewczyn też.
Chociaż myślę sobie że lepiej mylić płcie, bo wymaga to braku doświadczenia, niż imiona, bo dowodzi to braku zaangażowania.  
A Nefryt.. 

KOCIA TRAGEDIA W ZEL

Nefryt jest kotem odstawionym  przez "hodowcę" od matki prawdopodobnie gdy zaczęła przyjmować stały pokarm. Matka miała zapewne umówioną ważniejszą randkę (współczujemy rodzeństwu Nef). Nefryt jest kotem niezrównoważonym o zaburzonym poczuciu bezpieczeństwa, dodatkowo podejrzewamy że uważa nas wszystkich za koty. A o stanie jej zdrowia napisałem już prawie tyle co nasz dowowy wet w jej książeczce zdrowia. 
Nefryt jest głębokim uczuciem powiązana z autorem tego wpisu. Obdarza głębokim uczuciem i domaga się tego samego (oczywiście tylko wtedy gdy sama tego oczekuje).
Nefryt pierwsza odkryła nasz spisek polegający na porzuceniu kotów. Zwietrzyła go a ponieważ udawaliśmy, że nie widzimy jej oburzenia,  ukarała nas kiedy tylko wyjechaliśmy i nie wróciliśmy o oczekiwanej (przez nią) porze. Konkretnie to mnie, zostawiając koci "prezent", wyraz najwyższego oburzenia na podły sposób traktowania jej, na moim łóżku. Wiem, że to ona. Nie zadziałało więc po prostu czekała. 
Jak tylko wróciliśmy, domagała się głaskanka aż do bólu nadgarstka. Teraz wszystko wróciło do normy. Poza rozpuszczonym Rysiem, ale to osobna historia. 

Duży Ryś jako Mała Ryś.

poniedziałek, 13 lipca 2015

Sprawy organizacyjne

Niewiele nowego w ZEL ostatnio się dzieje. Nefryt po wirusówce trafiła na zastrzyk wzmacniający odporność. Następny za rok. Rubi z matki idealnej stała się matką toksyczną a na koniec doszła do wniosku że Deneris nie jest jej dzieckiem, tylko obcym kotem którego można co najwyżej tolerować. 
Deneris czyli Ryś rośnie jak na drożdżach aczkolwiek  nadal ma charakterystyczną dla małych dewonków sylwetkę mangusty. Gdzie znika całe pochłonięte jedzenie? Nie wiadomo. 
Trzeba by usiąść i opisać. To, jak Deneris pod bacznym okiem swojego Wielkiego Mistrza Nefryt staje się coraz skuteczniejszym skrytobójcą, jak Kot Który Dawał Mleko najpierw zepsuł się i przestał dawać mleko a potem zaczął na kociaka syczeć i burczeć, jak to mała dorasta pod czujnym okiem Nefryt I Maurycego...
Tylko z tym siadaniem jakoś kiepsko ;)

środa, 24 czerwca 2015

Wojna o komodę

Koty nie tworzą stad w ścisłym tego słowa znaczeniu. Tworzą grupy, z reguły rodzinne, z Ważnymi Kotami i Mniej Ważnymi Kotami w składzie. Najważniejszy kot ma pierwszeństwo w wyborze np. miejsca do wylegiwania, ma też prawo pałać świętym gniewem gdy inne, mniej ważne koty nie respektują jego świętych praw.

Za Najważniejszego Kota ZEL uważa się Nefryt. Jest z nami najdłużej i chociaż Maurycy góruje nad nią sprawnością i siłą fizyczną, to Nefryt rządzi inteligencją i siłą autorytetu.

Komoda to takie miejsce, gdzie lądują na noc ciuchy czlowieków i miękka, polarowa narzuta na łóżko. Jest takim miejscem, odkąd Szynszyl postanowiła pogryźć meble na Tęczowej Ścieżce, po ponad 13 latach życia z nami i trzech latach tępienia kotów. Tak, tępiła koty. Poza Maurycym, który gryzienie po łapach uważał za jakąś formę zabawy, Szynszyl budziła przerażenie u reszty bandy do tego stopnia, że gdy nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności koty wdarły się do pokoju gdzie biegała, ustawiła je tak, że z przerażeniem na pyskach siedziały na meblach podczas gdy Szynszyl rządziła całą podłogą. Żaden gryzoń nie ucierpiał ;)

Komoda stała się miejscem kultowego wylegiwania się, zwłaszcza gdy po pościeleniu łóżka, polarowa narzuta ląduje na niej. Powinienem wspomnieć o tym jak istotnie jest właściwe ułożenie narzuty na komodzie, proste pyrgnięcie kończy się otrzymaniem od kota wyrazistego spojrzenia z cyklu "weź i to popraw NATYCHMIAST".
Na początku historii przy właściwie ułożonej narzucie, na komodzie mieściły się dwa koty a konkretnie Nefryt i Maurycy. Leżały zgodnie chociaż Nef wyrażała oznaki niezadowolenia. Zwłaszcza gdy Maurycy zaczynał spać jak na Nevę przystało czyli latać we śnie;). Wtedy się rozpychał i Nefryt urażona albo porzucała Miejsce Premium i udawała się kraść człowiekom łóżko kawałek po kawałku, albo waliła Ryca po łbie wszczynając kocią burdę.
Potem doszło do eskalacji. Maurycy zaczął kłaść się wcześniej i od razu rozwalać centralnie na komodzie, uniemożliwiając Nef położenie się. Robił to odruchowo, gdyż Ryc kotem prostym jest i jego motywacje widać zawsze jak na dłoni.
Więc Nefryt przemyślała akcję. Obecnie kładzie się wcześniej, zaraz po pościeleniu łóżka, od razu rezerwując CELOWO sam środek komody. Potem albo miota spojrzeniem gromy na Ryca kręcącego się po podłodze z chęcią wskoczenia na mebel, albo rozwala się i .. udaje że śpi. Nie wyleguje się, nie traci też koncentracji na otoczeniu lustrując je spod wpółprzymkniętych powiek, po prostu UDAJE że śpi. Żeby jej się Maurycy na komodę nie przekradł.


Nefryt i Rycy na komodzie w czasach kiedy się dało razem spać ;)


sobota, 6 czerwca 2015

Dostawa żarcia

Dowieziono świeżą dostawę żarcia dla kotów. Znudzone monotonnością poprzedniego, koty ZEL demonstrują

sobota, 23 maja 2015

Trzymamy kciuki za Nefryt

Nefryt przechodzi wirusową infekcję górnych dróg oddechowych, jej 'wujek weterynarz' który ją w niezłym stanie zdrowia od najmłodszych lat trzyma zalecił antybiotykoterapię..
Oraz jej kochaną lakcidoterapię.
Mała z wycofania wróciła do swoich starych przyzwyczajeń, mimo że nadal trochę kaszle.

Życzymy Nefrycji jak najszybszego powrotu do zdrowia.


wtorek, 19 maja 2015

Nefryt Miniaturka

Deneris alias Ryś ma wielkiego mistrza wszechkociości. To kot, od którego uczy się prawie wszystkiego, co według niej jest właściwe dla prawdziwego kota. Reszty uczy się od matki ale jej wkład jest tu minimalny;)
Otóż zaczynając od początku: o ile Rubcia Mama Rysia jest kotem dość odległym od ideału czystości, o tyle Ryś biorąc jako wzór swojego mistrza Nefrycję poświęca higienie ogromną dozę czasu i uwagi. Podobnie wylegiwanie się: podobnie jak Nef wala się na ludziach, potrafi przycupnąć idealnie jak jej wielki mistrz.
Młody padawan Ryś podobnie jak mistrz Nefryt ostrzy pazurki, strach pomyśleć jak dalej maluch będzie naśladował Nef. Normalnie mamy Nefryt Miniaturkę - tyle że nie białą ale czarną cętkowaną i z rodowodem.

Mały padawan w zabawie ze swoim wielkim mistrzem. Nauka lania się.

Mały Ryś i NefRyś.





wtorek, 5 maja 2015

ElektRycy



Deneryś kocha wujka Maurycego. Deneryś kocha generalnie wszystkich ;) Czas spędza w towarzystwie reszty bandy, w mniejszości w towarzystwie nudnej i niespecjalnie rozrywkowej matki, chociaż matka zawsze jest najlepsza do przytulania i czułości.
Z Maurycym wyczynia różne różności, jak na przykład wpycha się na szafkę, pomimo tego że początkowo nie potrafiła z niej schodzić. Wtedy marudziła, żeby ją ratować i zdjąć.
Z Rysia i Maurysia alias Ryca wyszło takie ciekawe ujęcie. Niesamowite, prawda? 

poniedziałek, 4 maja 2015

Deneryś i nietypowe zachowania...

... nietypowe jak na kota ;)

Ryś lubi, podobnie jak jej matka, kawy smakowe. Najlepiej mrożone. Nie tak bardzo jak matka słynną kawę z ciasteczkami, ale na razie nie do końca rozumie różnicę między jedzeniem dla kotów a jedzeniem dla ludzi. Czyli możemy jeść Animondę kiedy tylko nam fantazja dopisze, o ile się podzielimy.

A tu Ryś na stole ;)


A tu zasuwamy musli z jogurtem naturalnym. I dbamy o zdrowy tryb życia - dużo ruchu!

I brak tylko zdjęcia Rysia z kubkiem jogurtu na głowie. Wszak jogurt kocha ponad wszystko ;)

niedziela, 3 maja 2015

Deneris Ryś 3,5 miesiąca


Ryś zaczyna dzień od zabawy. Potem przez resztę dnia na zmianę bawi się, śpi albo umiera z głodu.

Zabawa z ciocią Nefrycją.

Deneryś. Ciekawość ponad wszystko.

Zdjęcie do dokumentu. Np.na rodowód albo dyplom czempiona ;)

A tu kochająca mama dostaje w łeb. Za przywoływanie córki do porządku. Bunt nastolatka?




niedziela, 26 kwietnia 2015

Rubcia na zabiegu

Rubcia w piątek przeszła zabieg sterylizacji. Przeszła go w miarę bezproblemowo, już po południu w piątek, mimo plączących się łapek, wyszła na pierwszy po zabiegu spacer po ogródku. Aktualnie ma podawany antybiotyk i szybko wraca do zdrowia.
Deneris, czyli Ryś czyli przyszłość naszej hodowli aktualnie ma kocury gdzieś, o ile nie można by ich pogryźć albo na nie napaść. Czyli szczęśliwe kocięce dzieciństwo. 

sobota, 11 kwietnia 2015

A archiwów ZEL czyli pomoc kotom miejskim

Jakiś czas temu w ramach pomocy biednym kotom, które nie mają domu ze służbą, postanowiliśmy nadwyżki bielizny pościelowej przekazać na potrzeby ludzi, którzy poświęcają aktywnie czas pomagając bezdomnym zwierzakom. Na różne sposoby - od dokarmiania poprzez konieczną medyczną pomoc a na sterylizowaniu dzikich kotek w celu ograniczenia populacji kończąc. Generalnie ludziom robiącym kupę dobrego tam, gdzie jedni nie mają możliwości a innym się nie chce.
Wybraliśmy Koterię - organizację realizującą wszystkie powyższe cele,na której to działalność człowieki ZEL już kilkukrotnie łożyły swoje 1% podatku.

Jeden bagażnik pełen kołder, koców i kociego żarcia. Zasponsorowane przez Rubi z pieniędzy podstępnie zdobytych na handlu jej dziećmi.

A tak wygląda siedziba. Niepozornie.

Wiem.. ale my się naprawdę nie chwalimy. Po prostu myślę sobie że im więcej ludzi zainteresuje się wsparciem dzikich kotów, tym dla nich lepiej. Wszystkie informacje nt. w/w organizacji, z KRS włącznie, są banalnie proste do wyszukania w internecie. Do czego zachęcam.

Uciekające kurczaki (feat. Deneris)

Devon Rex dziwną kocią rasą jest. Tak przez psychiczne uzależnienie od ludzi jak i dziwne preferencje zapachowo-kulinarne, że o 'zwyczajnych zachowaniach' nie wspomnę. Można pisać o tym godzinami, a to o Nefryt jedzącej szpinak, Basti wcinającej kapustę z talerza czy innych 'odchyłkach'. Wiem, że koty miewają dziwne przyzwyczajenia ale znalezienie dewonka bez takowych zakrawa na cud.
Mamją też oczywiście dość specyficzne samo podejście do jedzenia: bezkompromisowe. Kilka dni temu Deneris, koteczka dopiero wdrażana w rygory rządzące tym domem, która przez analogię do tego, że koty jedzą z jednej miski stara się przenieść relację na "wszyscy jedzą z jednej miski", wylądowała podstępnym hycem na talerzu. W menu mieliśmy kurczęce roladki z kaszą jęczmienną. Początkowo zainteresowaniem kotka obdarzyła sałatkę i kaszę, bo większość uwagi poświęciliśmy na obronę kurczaka. Jadła. Wszystko. A potem nagle mała rzuciła się na całą roladkę. I wczepiła się ząbeczkami. Ale tak skutecznie że podnosząc Deneris żeby zestawić ją na podłogę, podnieśliśmy ją z kurczakiem bo puścić nie chciała. A jak już odczepiliśmy kociaka od jedzenia, niepedagogicznie dostala malutki kawałek - tym, razem na podłogę.
Deneris albo śpi, albo rozrabia albo umiera z głodu. Taka uroda małych kociaków.

Deneris czyli Mały Ryś. Ew. Lew Kleopatry bo ma kły, pazury itp.

wtorek, 31 marca 2015

Wychowanie wg Deneris czyli kilka cynicznych słów na temat macierzyństwa u kotów

Kocham małe kotki. Generalnie trudno oprzeć się widokowi matki dbającej o swoje młode, czy to czule wylizującej je czy z anielską cierpliwością znosząca zabawy swojego potomstwa napadającego na jej ogon.
Tak to wygląda na pierwszy rzut oka nas, ludzi i być może także z punktu widzenia matki. Jak to wygląda ze strony kociaków?
Powiem jak to WYGLĄDA, nie jestem kociakiem żeby wejść w ich psychikę, żeby wiedzieć czy obdarzają matkę wyidealizowanym dziecięcym uczuciem. A wygląda to tak:
Kocięta mają, co zaobserwowaliśmy na przykładzie Denerysia, życzeniowe podejście do świata. Na dźwięk piszczenia pod ich pyszczki podsuwane są źródła żywności i ciepła. Potem to coś okazuje się.. jakby to najlepiej określić nie używając zbyt sugestywnego słowa "matka" - Kotem Który Daje Mleko I Wylizuje. Reszta świata może okazać się wroga
Kot Który Daje Mleko być może zasługuje na ciepłe uczucia, dlatego też gdy tylko kocięta osiągną stadium "skaczę jak sprężynka na wszystko co się rusza, zwłaszcza zaś na głowę" są preferowaną ofiarą napaści. Zwłaszcza przy niedostatku rodzeństwa. Czy to miłość? Jeżeli tak, to egoistyczna ;P
"Kocham cię bo się pozwalasz wykorzystywać".
Uderza zwłaszcza to darcie kocięcego pyszczka na pojawienie się każdego kocięcego problemu. "Kocie Który Daje Mleko, zjaw się i mi pomóż. NATYCHMIAST!".  Może stąd się bierze przywiązanie? Że przyzwyczajamy się do rozwiązywania swoich problemów cudzymi łapkami?
Ale jakie to ma znaczenie.. kiedy patrzymy się na niewinną kocią mordkę, natychmiast zapomnimy o życzeniowym podejściu do świata ;)


poniedziałek, 30 marca 2015

Parada atrakcji i zabawy zwierząt. W wannie.

Koty nie przepadają za wodą bieżącą. Oraz opadową. Zwłaszcza w ilościach z jakimi kot nie jest sobie w stanie poradzić za pomocą języczka. Ale woda jako potrzebna do życia bywa kotów złą miłością. Nefryt jako mały kociak zaczajała się przy odpływie wanny polując na wannowe potwory. Aktywnie też próbowała pić z cieknącego kranu. Maurycy do dziś siada podczas kąpieli człowieków na brzegu wanny czając się na Lepszą Wodę Do Picia, dodatkowo kocha wannę. Ale o tym za chwilę.
Pamiętam jak kiedyś nagła ulewa zaskoczyła Maurycego w ogródkowych krzakach a ja niewiele myśląc z parasolem w ręku poleciałem ratować kota, pamiętam też jego wyraz mordki.. pełen wdzięczności...
Łazienka jest dla kotów miejscem gdzie znajdują się kuwety oraz Wanna. Wanna jest źródłem wody oraz rozrywki. A umiejętność łażenia po wannie kolejnym krokiem wchodzenia w dorosłość dla naszych kociaków.

Maurycy pasywnie ale zachęca do zabawy. W wannie.

Deneris jeszcze kilka dni temu nie ogarniała Wanny. Nie wiedziała po co na nią wchodzić, a kiedy już weszła, nie wiedziała jak wyjść co było powodem do awantury z cyklu "ratujcie kota". Teraz radzi sobie bardzo dobrze.
Dla Maurycego Wanna to miejsce rozrywkowe w którym można rewelacyjnie grać w szaleńczą kocią wersję squasha piłką albo myszą. I nie przeszkadza mu nawet to, że kiedyś przypadkiem odkręcił kran z zimną wodą. Na maxa. I chyba się wodą przy tym oblał.
Dodam też, że poza piłeczkami na wannie są inne zabawki, np. korek do wanny, ponadto w Wannie można zaczaić się na inne koty. 

Kot mały i kot duży. Mały poznaje Wannę, duży chce się bawić ;)

wtorek, 24 marca 2015

Ciocia Nefryt i kociaki

Nefryt jest naszą najstarszą kotką. Z racji na źródło pochodzenia, mimo głębokiego żalu pewnego lekarza weterynarii, za radą naszego Lekarza Rodzinnego, dość szybko poddaliśmy ją sterylizacji jak się ten zabieg niepoprawnie ale popularnie nazywa.
Nefryt jest kotem który uważa, że jest centrum naszej kociej grupy. Pilnuje ładu i porządku, zajmuje się też kontrolą pozostałych kotów poprzez donoszenie na nie nam. 
Zabawne, ale jej 'osiadły', jakże charakterystyczny dla kotów, oszczędzający energię tryb życia, robi z niej idealny materiał na matkę, mimo iż nigdy nią nie była i nigdy nie będzie. Pozostaje jej rola Cioci Nefryt. 
Nefryt kocha rzeczy związane z kociakami. Kocha posłanka dla kociaków, uwielbia urządzenia do podnoszenia temperatury takie jak elektryczna poduszka bądź termowentylator.
Niestety kocha też jedzenie dla kociaków. 
Nefryt kocha też kociaki. Podejrzewam, że to jakaś forma instynktu macierzyńskiego każe jej nadzorować potomstwo Rubi. Jest cierpliwa, pozwala nawet napadać na swój ogon (a ogon Nefryt jest obiektem świętym niczym stopy króla Juliana:P), i  generalnie ma więcej serca do kociaków niż do reszty ekipy. Kociaków nie leje po łbie Karzącą Białą Łapą Sprawiedliwości.  No chyba że przegną ;)
Czas Kociaków jest czasem kiedy z szafy wydobywamy dodatkowe zestawy legowisk i zabawek. Między innymi ukochany przez Nefryt gąbkowo-materiałowy namiocik, w którym najpierw spała sama a potem kiedy Rubcia spała wewnątrz, Nef położyła się na szczycie powodując że namiot zapadł się do środka zmuszając Rubcię do pośpiesznej ewakuacji.
W tymże namiocie, w wersji "namiot" zaszyła się Nefrycja nasza ostatnio w towarzystwie Deneris. Maluszek wraz z ciocią idealnie wypełniały wnętrze. Nefryt tak z 90% zajmowała. A matka biedna łaziła i gadała szukając zaginionego kociaka. A jak już znalazła, nie byłą w stanie ani nosa do namiotu wetknąć ani malucha do wyjścia przekonać.

Dziewczyny. Cóż powiedzieć więcej.

sobota, 21 marca 2015

Deneris, 2 miesiące, mała galeria dla miłośników kociaków ZEL


Zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości mojej siostry ;)

Zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości mojej siostry ;)

Zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości mojej siostry ;)
Deneris wygrzewa się na słońcu. Jeszcze nie wie, że dzień będzie obfitował w przygody takie jak Wyjście Do Ogródka albo Wpadnięcie Do Wanny.

Deneris kocię bezstresowe. Przejmuje się tylko tym, że ma pustą miskę i że jej rodzina czasem ma dość gryzienia i drapania. I sznytów po pazurach na wszelkich kawałkach odsłoniętej skóry.

Mokra przygoda czyli pewne rzeczy się powtarzają.

To nie będzie historyjka tylko rozważanie pewnych faktów.
W zamierzchłych kocięcych czasach Rubi wskoczyła na muszlę klozetową kiedy deska była podniesiona. Nauczyła się ostrożności, my po wsze czasy opuszczania deski, poza tym śmiechu było co niemiara a złośliwe aluzje pozostały do dziś.
"Ten czempion polski co do kibla wpadł"

Dziś córunia kochana częściowo poszła w ślady mamusi. Wskoczyła/wpadła do napełnionej wodą wanny. Kotu nic się nie stało, kociej dumie też, zapewne dlatego że o ile kociak jest już całkiem duży o tyle jej kocia duma jest na etapie ślepego kocięcia na łasce matki ... O ile w ogóle się już narodziła.
A myśmy się tylko ubawili w ostatecznym rozrachunku.

Pierwszej pomocy w wylizywaniu kociaka zmuszona była udzielić ciocia Nefryt, bo matka smacznie sobie spała. Dopiero po wstępnym wylizaniu kocię poszło się matce zwierzyć chyba z dziwnego wydarzenia. Może zostanie pływającym kotem?

Deneris mały kociak. Gryzoń i drapieżnik. Gryzie i drapie. Ponieważ Duże Koty pozwalają małej na wszystko, myślę sobie że będziemy zmuszeni sami ją wychować.

czwartek, 12 marca 2015

Znajdź kota - szczęśliwe rozwiązanie;)


Zdjęcie powstało chwilkę po tym poprzednim. Tym razem widać o co chodzi, jak również jakie są ukochane obsesje i czemu są to urządzenia elektryczne (chociaż i kaloryferem nie gardzi)



Pierwsze Odrobaczanie

Dziś Deneris z mamusią pojechała na swoje pierwsze w życiu odrobaczanie. Tych 'pierwszych' w ogóle było mnóstwo: pierwsze wyjście z domu, pierwsza jazda samochodem, pierwsza wizyta u lekarza rodzinnego..
Drogę znieśliśmy prawie dzielnie, matka wyglądała sobie z transporterka a Deneris tak po pięciu minutach zaczęła się nudzić. I łazić po ścianach.
Podczas badania była grzeczna, natomiast Rubi przy każdej próbie wyciągania z transporterka wczepiała się w kocyk, którym transporterek wyłożyliśmy z siłą zdumiewającą jak na 2,8 kilo kota.
Zważyliśmy się, Deneris obecnie waży 700 g ale biorąc po uwagę że każdy posiłek wylizuje do czysta, stan ten nie potrwa długo. Wróciliśmy do domu bardziej zdziwieni niż przerażeni, Rubi natomiast wróciła do wycia i molestowania Maurycego, bo znowu rui dostaje. Mamy nadzieję że Maurycy jej nie zaskarży.

Deneris była na odrobaczaniu.. ale co Maurycy robi w transporterku?

poniedziałek, 9 marca 2015

Odchudzamy się .. z Nefryt.

Nefrycja to typowy przykład na to, że jedzenie w celu zapomnienia o troskach codziennych staje się poważną troską codzienną. Ale że Nefrycja jest kotem, troska ta dotyka wyłącznie nas, właścicieli.
Drobne mankamenty życia z nadwagą dla niej są nieistotne .. czy to krzesło pod masą kota się przewróci, czy to właściciel kota z kolan pogoni bo mu krążenie się w nogach odcięło, że nie wspomnę o utracie umiejętności wskakiwania na wyższe szafki.. Wszystko wg. Nef jest zamierzone (Rubi zwaliłaby winę na Maurycego), w związku z tym po co się odchudzać?

Lustereczko powiedz przecie
Kto jest najszczuplejszy w świecie?

Niestety są ludzie którzy się jej nadwagą martwią. Właściciele którym jest trudno utrzymać kota na rękach. Lekarz rodzinny, który zbiera się do rozkładania na jej grzbiecie pasjansa.
Tysiące gigabajtów danych w sieci dotyczy prób odchudzania kotów. Mniej lub bardziej skutecznych, tu wspomnę o pewnym oryginalnym spostrzeżeniu.
Deneris to mały niejadek, należy do kotów wybrednych ale jak jej coś smakuje.. to łomem odrywać.
Kiedy była kocięciem, była dokarmiana mlekiem sztucznym. Nadwyżki nie zjedzone (a trzeba przyznać że chętnie jadła mleczko tylko gdy Rubi szlajała się dłużej niż zwykle) skarmialiśmy Nefryt, wielkiej miłośniczce żarcia dla kociaków. Wszelkiego. I tu niespodzianka: dodatki zawarte w mleku sztucznym dla kociąt sprawiły, że nie tylko schudła o kilkadziesiąt gram, ale poprawiła sobie kwestie żołądka! Przez trzy tygodnie intensywnego dokarmiania Deneris i Nef, Nef prawie nie miała kłopotów..które akurat u niej są na porządku dziennym. Czyli: Mleko Dla Kociąt jako cudowny środek dietetyczny. Nef odmówiła autoryzowania diety. Czyli z książki nici.

Nefryt nie jest za gruba. Po prostu jej ciało nie może pomieścić normalnym sposobem tak wspaniałego charakteru. I niech se mówią że ma złe oko ;P



poniedziałek, 23 lutego 2015

Deneris, 1 miesiąc

Mała na szczęście rośnie zdrowo i generalnie nie generuje problemów. Poza żywieniowymi bo z apetytem poszła w najstarszą siostrzyczkę Arwunię, najwyraźniej kocie księżniczki to urodzone niejadki. Waży około pół kilo i zaczyna odkrywać wady i zalety otaczającego ją świata;)
Spaceruje całkiem sprawnie, ćwiczy wspinanie się na łóżko i na porodówkę. Odkrywa, że poza jedzeniem od matki można oczekiwać czegoś więcej.. co powoduje kocie migracje.
I toczy stałe walki z niespodziewanie łapiącymi ją za pazurki kocami, firankami i innymi rzeczami.

Deneris jako duży chodzący kociak. Torba pańci służy jako drabina, bez niej na łóżko gramolić się jest dużo trudniej. Poza łóżkiem zwiedziła już salon, kuchnię, przedpokój i częściowo łazienkę z której wywlokła ją za łeb matka.
Deneris w trakcie szkolenia. Nefryt najprawdopodobniej chce z niej zrobić wielkiego przytulaka. Uczy ją wygrzewać się przy kaloryferze .. a małej jak widać to pasuje ;)

|Zabawa z ciocią Nefrycją. Mama łazi po ścianach i kocura szuka. Znowu.
Pierwszy plan: Nefrycja. Plan drugi to Deneris. Zakopana pod zasłonką. 

poniedziałek, 9 lutego 2015

Deneris Z Elfiego Lasu 21 dni


Nie lubimy jeszcze wychodzić z porodówki, ale lubimy biegać po łóżku. W tempie galopującego ślimaka;P

Mały błękitnooki kociak. Jak tu nie kochać?

Ustawka pt 1. W czapce pańci;) 

Ustawka pt 2. Z cyklu "wsadźmy kociaka w nietypowe miejsce i zróbmy słodkie zdjęcie". Uwaga: Zdjęcie będzie słodkie ze względu na kociaka! Nie ze względu na Okoliczności Przyrody, Tu: Deneris jako kot koniarski. W sakwie przy czapraku.