poniedziałek, 30 listopada 2015

Ryś na wystawie


Ponoć dobre zdjęcie warte jest tysiąca słów. Opisując udział Deneris na wystawie mógłbym sfotografować posłanko wystawowe. Kota ledwie było widać ;)

Ale wracając do tematu:
Wybraliśmy się na organizowaną przez naszą federację wystawę kotów rasowych na Ursynowie. Zbrojni w Kota, całkowicie nowy zestaw dekoracyjny klatki (moje dzieło)  oraz plik wymaganych dokumentów w tym świadectwa zdrowia wybraliśmy się niedzielnym porankiem na 30 kilometrową przejażdżkę po Warszawie, z naszej Białołęki na Ursynów niedaleko miejsca randkowego Rubci.
Podróż bez problemów oraz atrakcji, wbicie się na wystawę mimo przysłowiowej niepunktualności większości kociarzy wyszło płynnie i bezproblemowo. Troszkę poszukaliśmy naszej klatki ale to też pewnego rodzaju wystawowa tradycja, niektórzy nieliczni organizatorzy udostępniają mapki rozłożenia klatek..EKKR nie udostępnił. Dodatkowo ktoś dziabnął przysługującą nam torebkę na śmieci (wystawa była dwudniowa, my startowaliśmy tylko w niedzielę) ale ku chwale organizatora nie narzekaliśmy na brak miejsca dla wystawiających oraz na ilość dostępnych krzeseł, z czym czasami bywają problemy.

Instalacja i wystawa zaczyna się. Namierzyliśmy sędziego który nam Kota ocenić miał. I teraz te dziwniejsze rzeczy. Pierwsza to wystawa kiedy to kota sędziemu prezentować miał steward. Z reguły do oceny kota podaje właściciel co ma następujące zalety: właściciel od razu dowiaduje się od sędziego czego można się spodziewać jeżeli chodzi o ocenę. Po drugie, kot przeżywa mniejszy stres wynikający z obecności chociaż jednej znanej mu osoby. Po trzecie, czasem można od sędziego uzyskać bezcenne z punktu widzenia hodowcy wskazówki na temat np.doboru partnera dla swojego kota w kierunku poprawiania cech rasy..
Po czwarte.. cóż, trzy punkty moim zdaniem wystarczą. Z tradycyjnego modelu zrezygnowano ponieważ podobnież właściciele wywierają wpływ na sędziego a poza tym system działa w Krajach Tak Cywilizowanych Jak Szwecja.
Dość sarkazmu ;)
Więc naszego biednego Rysia odebrano nam i wrzucono do klatki. Tam czekała ok. 5 minut zanim podano ją do oceny. Wcześniej siedziała jeszcze 15 minut swojej pani na głowie czekając aż steward raczy ją do oceny odebrać (i wrzucić do klatki). A potem.. Potem bardzo miła (na optyk) pani sędzia oglądała naszego Kota który otoczony obcymi sobie osobami zamiast reagować na piórko usiłował dać dyla. Kiedy ocena się zakończyła kota oddała nam miła (na optyk) pani steward od której nic się nie dowiedzieliśmy poza tym, że nie zna polskiego. Czy zna angielski nie zdążyliśmy się zapytać bo taka forma ocen w praktyce przytknęła nas na amen.
I poszliśmy z naszym Nie Wiadomo Czy Ładnym Kotem do klatki czekać na 17:00 kiedy można było odbierać dyplomy.
Kolejka po dyplomy tradycyjnie zawiązuje się na kilka-kilkanaście minut przed chwilą gdy dyplomy wydawać zaczynają. Nie wydają wcześniej ale ci, którzy przychodzą punktualnie muszą czekać w długim wężyku. W konkurencyjnej federacji zdarza się że dyplomy wydawane się w trakcie wystawy! I to nawet do rąk własnych wystawiającego - osoba kompetentna je rozdaje wśród oczekujących przy klatkach wystawiających.

Jak poszło?
Ryś - CAC + EX1. Poza Best In Show dostała wszystko co mogła dostać. I bezpłatną próbkę jedzenia HappyCat którą Maurycy w domu uznał za "kupę".
Nowy system oceniania się nie sprawdził. Miło, że istnieje baza danych hodowców, że przez to nikt nie może jeździć w nieskończoność robiąc dyplomy niższych grup (chyba że lubił..) i  że wreszcie wszystko idzie systemem informatycznym. Ale stewardzi trzymający koty nie zdają egzaminu. Dodam, że wydarzały się incydenty że kot był trzymany niewłaściwie i niewygodnie dla siebie a podczas BIS jeden z kotów stewardowi wyrwał się i uciekł.

Ryś.. mała kontynuuje tradycję wystawową matki. Zakopać się w posłanku i niech sobie zwiedzający ucho albo inny przypadkowy kawałek kota oglądają. A ja śpię i mam wszystko w d***.

Dziękujemy wszystkim którzy Rysia w niedoli wystawy odwiedzili.

Ciemność w centrum zdjęcia skrywa Kota. Nawet trochę widać ;)

Sprawy organizacyjne

Przez kilka dłuższych chwil blog leżał odłogiem bo generalnie niespecjalnie było o czym pisać. I niespecjalnie było kiedy pisać. RL wpychał się wszystkimi dostępnymi kanałami, do tego doszły pewne problemy zdrowotne innego naszego podopiecznego który nie jest kotem ale też na "K" i okazało się że blog o kotkach spadł na daleką pozycję.
Zwłaszcza że u Kotów niespecjalnie wiele się zmieniło od sezonu ogródkowego.
No może poza dorastającą Rysiem i Rubcią która zwalczyła nieprzyjemną infekcję nerek ale bez USG nic pewnego odnośnie jej stanu zdrowia powiedzieć nie można. 
Z pozostałych niusów: byliśmy na wystawie i zostaniemy czempionem jak nasz ojciec.  

Zapraszam na naszego facebooka Z Elfiego Lasu