czwartek, 29 sierpnia 2013

29.08 - Urodziny Nefrycji!

4te urodziny Nefrycji!

4 lata temu gdzieś.. w okolicach Warszawy na świat przyszedł mały piszczący kłębuszek białego futerka rozmiaru małego szczurka. Nikt nie spodziewał się że wyrośnie z niej taka wielka, słodka, tyranizująca wszystkich paskuda jak Nefryt ;)
W dniu dzisiejszym świętujemy jej urodziny, znamy nawet jej życzenie (świeczek nie będzie zdmuchiwać bo sobie znowu wąsa upali) które brzmi: zabierzcie ode mnie wszystkie obce koty. 
Wielu długich lat w dobrym zdrowiu Nefryciu! (I bez obcych kotów ofc)






niedziela, 25 sierpnia 2013

25.08 - Urodziny Rubci !

25.08.2010 - Urodziny Rubci

3 lata temu na świat przyszła Matka Kociaków Miot A, Champion Polski, Niejaka Poly C. czyli nasza kochana Rubcia Grubcia.

Na urodziny dostała puszkę Gourmet z kawałkami kurczaka której resztki zjadła ze smakiem po tym, jak większość zeżarła jej Nefryt i Rynio.

Dodatkowo wylegiwała się z Ryniem na drapaku i w ogóle miała ciekawy dzień ;)

Życzymy jej długich lat w zdrowiu psychicznym i fizycznym.

100 lat Rubciu!


sobota, 24 sierpnia 2013

Kocie Inwazje 2

Kontynuacja z 19.08.2013 ;))

KOCIE INWAZJE 2


Dojechaliśmy w miarę w niezłych nastrojach, my w samochodzie, kiciusie  w transporterach (każde własnym) do domu zamieszkiwanego przez kiciusia o imieniu Falkor i xywie Miauu, który jest młodszym kolegą Rycusia po rasie i kolorze, czyli jest młodziutkim, niewybarwionym rudym kocurkiem rasy neva masquarade. Oto Falkorek :
Falkor alias Miau ;)
Falkor jest młodym kocurkiem, w którego pojawieniu się u obecnych właścicieli maczaliśmy swoje paluchy, podejmując trud wyszukania odpowiedniej hodowli że o pomocy w transporcie do domu nie wspomnę ;)
Jest przesłodki, rozpieszczony przez oboje właścicieli i bardzo gadatliwy, stąd xywka czyli 'miau'.
Wracając do nas.
Nefryt po wypuszczeniu ukryła się w bezpiecznym miejscu po to, by chwilkę później zacząć zwiedzać nowe otoczenie. Takie tam łażenie po stołach itp ;) Było o.k. dopóki nie odkryła, że nowe otoczenie posiada również PIĘTRO!!!!
Rynio zaczynał poznawanie ostrożnie przemykając się niczym wielki futrzasty cień pomiędzy kanapą i fotelami ;) Po drodze napotykał kolegę ale ten ostatni z reguły syczał na niego przytłoczony  ilością pojawiających się kotów, co dwa razy większego Rynia wystraszało. Potem Maurycy zaszył się w ulubionym kartonowym pudle młodszego kolegi.
Rubi.. hmm.. Rubi wlazła pod materacyk w swoim transporterze i poza śmiałymi wyprawami na trasie kuweta-micha-stolik na telewizor raczej niespecjalnie uczestniczyła w imprezie wyjazdowej. Pod koniec wyjazdu siedziała na materacyku a nie pod, co uznaliśmy za sukces. Taki sukces jaki kiciuś.
Pierwsza noc była trudna dla kotów. Rubi oczywiście poza potrzebami fizjologicznymi nosa z transportera nie wystawiła, Nef po nerwowym zwiedzaniu góry domu zaszyła się w jakimś zakamarku odmawiając współpracy, a Rynio biegał po domu góra-dół przeszkadzając spać. W końcu każdy na pewno chce w środku nocy pogłaskać swojego kocura, skoro kiciuś ma taką potrzebę ;)

Falkor w trudnej roli gospodarza

Rynio odpoczywa po stresie biegania

Rubi w środowisku naturalnym
A Nef eksploruje;)


CDN.

wtorek, 20 sierpnia 2013

Gravity killz ;P

Grawitacja nie lubi kotów... 

.....zwłaszcza tych ciężkich ;)

Koty znane są ze swojego lekceważącego stosunku do grawitacji. Osoba rozpowszechniająca tego typu kalumnie nigdy nie miała kota rasowego. A to dlatego że może znaleźć się taki koteczek jak Rubcia na przykład, która od lat swych najmłodszych ze skakaniem nie radziła sobie najlepiej. A to za daleko, a to pod niewłaściwym kątem.. wszystko do tego stopnia że gdy Rubisi udało się wreszcie raz na jakiś czas oddać przeciętny dla przeciętnego kota skok, my się czuliśmy zobowiązani do oklaskiwania wyczynu ;P.
Że o wspinaniu się zamiast ryzykownego skakania nie wspomnę - bo Rubcia z reguły wczołguje się tam, gdzie wskakują inne koty. 
Albo i bywa z tą grawitacją tak, że ciężki duży koteczek pokroju Rynia biegający po stalowym okapie kuchennym poślizgnie się i rymnie na podłogę... lub jak Nefrycja źle wymierzając masę po której łazi w stosunku do masy własnej, z lodówki z tacą wiklinową spadającą na łeb poleci.
Ostatnio Ryniuś rozwalił się na regale. Rozkosznie. A że regalik posiada dość kompaktowe wymiary z każdej jego strony wystawało po 25% kota swobodnie zwisającego w czasie wieczornej drzemki. Do czasu.
Rycuś przekręcił się na drugi bok i ta paskudna grawitacja złapała go za ogon i ściągnęła z regału. A my się rzuciliśmy kotu na ratunek - biedactwo budząc się na podłodze nie do końca kojarzyło gdzie jest, czemu się obudził i skąd cała nasza uwaga skupiona na nim. 
Pogniewali się z regalikiem. Na razie jedno unika drugiego a Mauryś śpi na dużo bezpieczniejszym drapaku.




20.08 - Urodziny Maurynia!

URODZINY RYNIA! 

W dniu dzisiejszym tyle że 2 lata temu na świat przyszła biała wówczas przesłodziutka kuleczka futerka z której po kilkunastu miesiącach wyrósł wielki 9 kilowy kocurek. Czyli nasz Rynio ex-Cogito ;)
Składamy mu najlepsze życzenia od całej hodowli i jego szerokiego grona miłośników, bo jak można nie kochać Maurynia? Nawet Nef obiecała lać go mniej po łbie z okazji urodzin.. zobaczymy czy dotrzyma słowa.
100 lat Rycy!


NASZ UKOCHANY SOLENIZANT ;)))))

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Nowa Miska Maurynia (horror w 2 odsłonach)

Nowa Miska Maurynia.

Horror w 2 odsłonach

Część I

Rynio pijąc wodę z Nowej Miski ostatnio wpadł do środka Zmoczył sobie pół brzuszka a następnie wyskakując z Miski rozdarł poduszkę do siedzenia w wodzie (co za idiotyzm: siedzieć w kociej misce XD)
Wytarliśmy go i wygłaskaliśmy.
Dodatkowo na brzegu Miski pojawiły się tajemnicze ślady pazurów. Mimo oczywistych powiązań sprawcy jednoznacznie nie wykryto.

  
Mokry Rynio.. zwłaszcza łapki...
Część II

Nefrycja leżąc sobie na brzegu Miski Maurycego wczoraj wieczorem (18 sierpnia) poślizgnęła się i wpadła do Miski. Wyskoczyła jak oparzona po drodze zahaczając pazurkiem brzeg Miski. Miska zaczęła przepuszczać powietrze ale na razie działa prowizoryczny opatrunek z taśmy klejącej.
Kotka cała mokra zalała pół mieszkania a następnie pół wieczora spędziła wylizując futerko do sucha. Ponieważ jesteśmy miłymi właścicielami, nie podzieliliśmy się z Mauryniem i Nefrycją wnioskami jak wspaniale woda wpłynęła na czystość i puszystość ich futra. Kiciusie mogłyby nie docenić troski.



Finał:

Mamy obecnie przepuszczającą wodę i powietrze Miskę Dla Mauryca. Oraz dwa obrażone w mniejszym lub większym stopniu kiciusie.

Kocie Inwazje

Kocie Inwazje

Koty znane są ze swojego przywiązania do miejsca zwanego przez siebie domem. Definicja kociego domu nieco odbiega od tego co my nazywamy domem, my, ludzie nie uznajemy na przykład siebie za mniej lub bardziej stałe wyposażenie ale zauważyć należy, że w zasadniczej części (to ta ciepła zimą i zakryta dachem, część zawierająca Udogodnienia I Stałe Źródło Jedzenia ) domu nasze definicje się pokrywają. Pojawiają się tu rozmaite 'drobne różnice' które sprawiają że my opuszczamy ten dom cyklicznie i najczęściej albo z wielką chęcią (wakacje) albo niechęcią (praca) a koty tylko i wyłącznie w Ważnych Sprawach o ile ludzie nie wpakują ich do transportera i wywiozą do weterynarza czy na inną wystawę.
Tak więc pomijając Ważne Kocie Sprawy koty z własnej woli domu nie opuszczają.

Ostatnio postanowiliśmy opuścić nasz dom razem z całą  Hodowlą Kotów Rasowych (czyli Rubi)  i pozostałymi kotami, wyjeżdżając w odwiedziny do znajomych, którzy zmuszeni byli porzucić swojego kochanego kociaka na cały weekend. Mieliśmy zastępować mu rodzinę ;)

Wyjechaliśmy w piątek po południu.
Na początku było w miarę, cała gromadka pozwoliła się bez oporu wpakować w dwa transportery, jednakże już w samochodzie Nef i Rubi pożarły się o własność swojej klatki. Wracam do domu po torbę na ramię Rubci. Nef zła jak wszyscy diabli ;) ale jedziemy ...
Droga się przedłużała i gdzieś po 30 minutach Nef zaczęła kopać w transporterze. Zaczęła też Żałosne Miauczenie nr 2 więc ignorując pewne zasady ruchu drogowego i zdrowego rozsądku wypuściliśmy ją pod kontrolą ofc ;)
Znowu zaczęła wszczynać burdy z Rubi, ostatecznie po burdzie z  nami wylądowała do końca drogi w transporterze. A Rynio całą drogę miaukał sobie cichutko....

Z Elfiego Lasu*PL w rozjazdach
cdn

niedziela, 4 sierpnia 2013

Nowa miska Rynia

Rynio ma nową miskę ;)


Z racji na przewalającą się falę upałów postanowiliśmy kupić Ryniowi nową miskę na wodę do użycia tylko i wyłącznie na zewnątrz. Rynio docenił nasz zakup. Może troszkę przesadziliśmy jeżeli chodzi o rozmiar, ale Maurycy postanowił używać ostrożnie naszego nowego nabytku.

Oto instrukcja użytkowania: 
1. Należy ostrożnie usiąść na brzegu miski
2. Znajdujemy idealną równowagę potrzebną do wygodnego picia
3. Przy zachowaniu stosownego poziomu ostrożności pijemy do woli ;)
4. Pozwalamy sporadycznie moczyć swoim człowiekom tyłki w misce. Po co? A kto ich tam wie, przecież ta woda jest MOKRA!