wtorek, 26 sierpnia 2014

Kuchenne rewelacje część II

...czyli ZEL i sprawy karmienia kociaków ;)

Teoria i praktyka żywienia konkretnych kociaków ;)

Na początek mieliśmy dwa kociaki i matkę, która po 2 miotach wcześniejszych miała całą kupę mleka. I jak się okazało to, co na USG wzięte było za trzeciego kociaka,  było zwykłą półkilową nadwagą. Potem pojawił się Borysek i wszystko się zmieniło.
Borysek jako mały kociak zdumiewał nas od samego początku. Najpierw, wbrew teorii o "ulubionym sutku" udowodnił, że głodny kociak potrafi obskoczyć wszystkie wolne po kolei. Potem jako jedyny z rodzeństwa nie tylko dawał się dokarmiać ale nawet oczekiwał na dokarmianie. A kiedy zaczął samodzielnie poruszać się przerzucił się w głównej mierze na dokarmianie;).
Apetyt mu dopisywał;) Najpierw mleko sztuczne, potem kaszka mleczna którą konsumował tak zachłannie że zasysał tłoczek strzykawki.
Potem doszliśmy do etapu mus dla kociaków (RC). Oczywiście jadły chętnie, Borys najchętniej, Cookie troszkę mniej a Caramon stosował zabawę w ganianie go z łyżeczką mieszaniny mięsno-kaszkowej. Potem.. Cookie przeszedł na breatharianizm. Przestał w ogóle, przynajmniej podczas dokarmiania, jeść. Podejrzewaliśmy że wrócił do picia mleka matki, gardził musikiem i kaszką.. chociaż raz udało nam się go nakryć na podjadaniu suchego.
A potem zamiast musu spróbowaliśmy podać mu jedzenie dla trochę większych kotków. I chwyciło. Teraz cała banda pałaszuje mięsko, chociaż początkowo trzeba było ganiać za nimi z łyżeczką. Co więcej, pani kotków obecnie oznacza w ich języku "jedzenie";). Zaczyna się też powoli "Miiiiiii" na widok talerza z jedzeniem ;)
Kociaki rosną;)

Podstawowe zadanie jedzenia: dać kociakowi siły do zabawy ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz