piątek, 18 lipca 2014

Historia niesamowita czyli Gość Niedzielny.

Gość niedzielny czyli mało wiarygodna historia która wydarzyła się naprawdę (z pewną pomocą mediów społecznościowych)

Od pewnego czasu biorę czynny udział w kocich mediach społecznościowych a konkretnie w kocich grupach dyskusyjnych na Facebooku. Rezultaty różne, czasem nieprzyjemne grupy na których z jednej strony zachwycają się wszystkimi możliwymi kociakami a z drugiej strony gnębią wszystkich którzy do grupy nie przystają, na przykład śmią HODOWAĆ koty, a przecież tyle bezdomnych się wałęsa! A że ktoś chciałby zwierzaka o unikatowym wyglądzie/charakterze/cechach?
Z drugiej strony zaś grupy które zamiast zachwytów nad kolejnymi cudnymi pozami które to kot w dowolnym wieku zrobił, zajmują się realnymi sprawami jak na przykład .. poszukiwanie domów dla kociaków czy pomocy w nagłych kwestiach.
Omijając jedne, korzystam z drugich. W niedzielę 13.07 koło 18 na jednej z tych Pozytywnych Stron pojawiła się anonimowa notka o poszukiwaniu matki zastępczej dla trzydniowego kociaka którego matka gwałtownie podupadła na zdrowiu, tak że konieczna była interwencja weterynaryjna a karmienie malucha okazało się nierealne. Trzydniowego czyli aktualnie w wieku naszych kociaków.

Po przejściach z naszymi chłopakami, kiedy to przekonani o tym, że miot C będzie miał  według USG przynajmniej trzy kociaki, ciesząc się że Rubcia ma dużo mleka, a tylko dwóch chłopaków, nieśmiało wysłałem posta ze zgłoszeniem na grupę. Poproszono mnie o podanie numeru telefonu w celu nawiązania kontaktu z, jak się okazało właścicielką kotka a nie autorką postu ;) i po chwilce czekania uzyskaliśmy kontakt. Okazało się że czeka nas wyjazd na Stegny, kociak ma się nieźle ale od rana jest karmiony wyłącznie sztucznie. 
Z niepokojem, ponieważ Rubcia mogła odrzucić dzieciaczka, wyjechaliśmy.
Tu się okazało że sprawa 'mediów społecznościowych' jest bardziej zawiła niż się wydaje. Autorka posta, p. Magda nie zna właścicielki kotka, ponieważ wyżej wymieniona telefon otrzymała od przypadkiem zaznajomionego znajomego. Dzięki czemu my mogliśmy przeczytać posta, odpowiedzieć na niego i przygarnąć malucha;)

Dom. Rubcia kiedy tylko usłyszała piszczenie (to jest jakaś forma miauczenia znanego tylko kociakom) nagle wystrzeliła jak z procy w poszukiwaniu zgubionego kociaka. Najprawdopodobniej doszła do wniosku, że jej  mały gdzież przez trzy dni się ukrywał. I jadł jakby te trzy dni spędził pod materacem;P
Rekordowe wzrosty, z 130 g w dniu gdy do nas trafił dogonił rodzeństwo do 190 g w niecałe trzy dni!
Maurycy odstawiany od kociaków przez Rubcię od pewnego czasu, patrzy się z dużym zainteresowaniem, czekając tylko aż mały zacznie łazić i będzie można zacząć się z nim bawić. Chociaż na początku wygląda to tak jakby bawił się "nim".
A Nefryt..
Cóż, Nefryt jak zawsze powoduje problemy.

Rubcia i Chłopaki. Aż się prosi o promocję w necie ;P
AGENTKA NEFRYT I INWAZJA OBCYCH KOTÓW
Nefryt jest kotem którego niektórzy uważają za podłego. Niektórzy znajomi twierdzą że ma złe oko, tylko dlatego że potrafi świdrować tymi żółtozielonymi ślepiami i patrzeć potępieńczo. Faktem jest że Nefryt jako pierwsza donosi uprzejmie o wszystkich numerach wyciętych przez rodzinkę, Nefryt potrafi naburczeć na znajome koty kiedy ma zły nastrój, potrafi ustawiać resztę kotów gdy te są zbyt hałaśliwe albo się tłuką...generalnie Nefryt poczuwa się do bycia przywódcą kociej bandy (nie użyję w odniesieniu do kotów hasła "stada")
Nefryt potrafi chyba liczyć, bo jako jedyna zorientowała się, że do domu trafił nadprogramowy kociak.
Patrzyła się wyraziście na nas czy aby my nic nie zauważyliśmy, kiedy zauważyła że ignorujemy inwazję Obcych Kotów zaczęła własną krucjatę. Syczenie na małego żeby sobie poszedł. Tak na ślepo i z zamkniętymi uszkami, generalnie chyba żeby się zdematerializował. I tak kilka dni. Rubi zaczęła w obronie kociaka, tłuc Nef w okolicy porodówki, na szczęście również goniąc ją od miski z kociakowym jedzeniem, które Rubi dostaje podczas karmienia mlekiem kociaków. CO się odbiło na tym, że Nefryt schudła od razu kilkanaście gram ;P
Generalnie wyglądało to tak, jakby Nefryt doszła do wniosku, że Rubi oszalała, bo nie widzi Obcego Kota a Rubi doszła do wniosku, że Nefryt oszalała bo warczy na jej kociaki.

Obecnie - przeszło.
Co prawda Nef nie liże malucha a liże pozostałe kociaki, ale dziewczyny doszły do wniosku, że nie warto się burzyć o nowego członka rodziny.

Prosi się o podpis "matka rasy Devon Rex ratuje życie dachowego kociaka" I sruu na SE albo pierwszą stronę "Faktu". 


PRZYSZŁOŚĆ
Mały alias Borys Z Elfiego Lasu zdrowo rośnie. Nawet mamy chętną do przygarnięcia go gdy podrośnie. Sporo zależy od tego, jakie plany ma wobec niego jego pani. Na razie jest integralną częścią miotu C ;) Czemu Borys? Bo wg. mojej siostrzenicy na Borysa wygląda.

2 komentarze:

  1. znajomy znajomego znajomej... i teraz podgladam , ze udalo sie kocine uratowac , a pani ze stegien juz nie placze...

    pozdro taxi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A maluszek ma już dwóch chętnych do adopcji później..więcej niż pochodzący od utytułowanych rodziców braciszkowie;)

      Usuń