czwartek, 14 marca 2013

Pewne nie cierpiące zwłoki sprawy.

OFFTOPIC

Dziś nasz mały blog zanotował 200 wyświetleń! Może to niedużo ale dla mnie robi to ogromne wrażenie. Mam nadzieję że odwiedziny generują  stale te same osoby a nie moja siostra odświeżając stronę ;P 
Póki hodowla się rozwija .. myślę że i blog trwać będzie. 

Kilka rzeczy o których powinieneś wiedzieć zanim przygarniesz planowo kota

Jest 1k teorii i porad na ten temat, pozwolę sobie podsumować uwzględniając własne spostrzeżenia.

1. rzeczy które kupujemy do kota, żeby kot czuł się dobrze
Kupujemy drapaki, kuwety, poduszki, posłania... a co na to koty?  Kot jest zwierzęciem skomplikowanym więc założenie że będzie z nich korzystał w oczekiwany przez nas sposób jest na wyrost optymistyczne.
Drapak jest na szczęście najtrudniejszy do kociej nadinterpretacji. Drapaki są przystosowane do tego by się na nie wspinać bądź wylegiwać się na nim. O dziwo podstawowa dla nas funkcja drapaka bywa zreinterpretowana, gdyż koteczki nasze kochane mogą zamiast ostrzyć pazurki na meblu do tego przeznaczonym znaleźć ciekawsze i na pewno lepsze do tego celu wykładziny czy inne poduszki.
Kuweta
Kuweta chyba opisania nie wymaga, istotne może być to, co ją wypełnia oraz czy jest otwarta czy nie. Spora część kotów szanuje swoją prywatność do tego stopnia, że odmawiają korzystania z kuwety otwartej. Z drugiej strony część kotów odmawia (łagodne sformułowanie oznaczającą wściekłą wojnę o to czyja racja zwycięży.. my ludzie mamy w tej wojnie że się tak wyrażę przes**ne :P) korzystania z kuwety z zamkniętymi drzwiczkami. Kompromis zawrzemy z kotem kupując kuwetę którą można re-konfigurować w zależności od potrzeb naszego ulubieńca. 
Posłanie.
Posłanie służy do spania bądź wylegiwania się. Wybór posłania wydaje się wyjątkowo istotny biorąc pod uwagę ile procentowo czasu koty spędzają wylegując się. I tu niestety mamy rozjazd naszych i kocich oczekiwań. Wydaje się że od wygody samego posłania istotniejsze jest jego położenie strategiczne. Kot musi mieć wygodnie (kocie "wygodnie" rozumiane jest inaczej niż ludzkie - Maurycy na przykład kocha spać zwinięty w kłębek w misce), ciepło (my się gotujemy a kot leniwie przeciąga...) bezpiecznie i najlepiej żeby jeszcze nie był skazany na towarzyską banicję, czyli ma wiedzieć co się dookoła niego dzieje. Przy wyostrzonych kocich zmysłach tą ostatnią cechę realizuje praktycznie dowolne miejsce w domu z którego słychać otwieraną lodówkę. Reasumując: niezależnie od tego ile czasu spędzimy na wyborze Właściwego Posłania, jeżeli postawimy je w niewłaściwym miejscu  niezależny kot zignoruje miękką gąbkę, polarowe kocyki i plusz na rzecz czegoś tak prozaicznego jak nasze łóżko, które z reguły realizuje większość wymienionych oczekiwań.

2. rzeczy które mamy już w domu kiedy kupujemy kota.
Kot jest zwierzęciem niezależnym, nawet te największe pieszczochy które bez nas dostaną depresji (głaski dla dewonków) mają własne zdanie na temat ich traktowania oraz przestrzeni jaka je otacza. My, ludzie na zasadzie społecznej umowy rozstawiamy dookoła siebie przedmioty czasem zbędne, czasem wręcz szkodliwe z kociego punktu widzenia.  Nie dziwmy się więc, że kot swoje otoczenie dopasowuje do siebie jak tylko potrafi.
Omówmy podstawowe problemy kociego otoczenia.
Meble.
Generalnie nadają się do wspinania, kot domowy po swoim przodku odziedziczył przekonanie że im wyżej tym lepiej. Przynajmniej większość kotów tak ma. Zestawianie kota z mebla na który wspinać się nie może to taktyka pracochłonna i przynosząca jedynie sporadycznie rezultaty. Kot pod naszą nieobecność i tak zrobi co będzie uważał dla siebie za najlepsze.Możemy dość łatwo nauczyć kota nie wspinania się na rzeczy kiedy my na to patrzymy.. ale czy o to chodzi?  Jedyna skuteczna rada ukrócenia tych eksploracyjnych pasji to fizycznie je uniemożliwić. Poprzestawiać meble by skakanie z jednego na drugi było niemożliwe, pozastawiać strategiczne miejsca pudełkami/książkami/czymkolwiek innym trudnym do przesunięcia. I jako alternatywę zorganizować właściwe miejsce do wylegiwania. W ten sposób mimo porażki w walce z kotem zachowamy twarz ("leżysz tam gdzie Ci wskazałem")
Ciasne miejsca
Dla posiadaczy kotów tragedia. Dla niektórych mniejszych kociaków też. Koty zakładają zapewne że większość ciasnych przejść kończy się bezpiecznym miejscem albo nagrodą - nic bardziej mylnego. Użyjmy wyobraźni, zastanówmy się gdzie nasz kociak będzie w stanie łeb przecisnąć, następnie użyjmy jeszcze więcej wyobraźni i ODETNIJMY MOŻLIWOŚĆ wpychania się w dziwne miejsca. Wpychanie się w ciasne przestrzenie jest szkodliwe dla kotów i naszych relacji z nimi, nawet jeśli dzięki niemu dowiemy się więcej na temat stolarki.
Wiszące przewody.
Koty dzielimy na gryzące przewody i przewodów niegryzące. Pierwsza kategoria to wszystkie prawie bez wątpienia małe kociaki. Druga to spora część dorosłych kotów dla których gryzienie przewodów jest albo nudne albo nie przynoszące korzyści. Najbardziej narażone są swobodnie wiszące kable - nie muszę chyba nikogo przekonywać o szkodliwości ich gryzienia. Te leżące są sporadycznie narażone na szarpanie łapą przy zabawie. I co robić? Technik jest kilka. Przy dużym natężeniu małych kotków w naszym otoczeniu rezultaty przynosi izolowanie kabli kilkoma warstwami barwnej taśmy izolacyjnej. Jeżeli użyjemy kilku kolorów, efekt może być para-dekoracyjny. W grę wchodzi też przejście na technologie bezprzewodowe (o ile nie mamy antenek o które można się czochrać) albo najlepsze jak zawsze chowanie rzeczy. W domu pełnym kotów rację mają tunele na przewody ;P.
Otwierające się drzwi
Za otwartymi drzwiami kot ma dostęp do rzeczy, których mu odmawiamy. To taki koci zakazany owoc. Karanie kotów jak zwykle przynosi mierne rezultaty. Na szczęście otwieranie drzwi nie jest czynnością naturalną dla kotów, innymi słowy zanim wpadnie jak otworzyć, musi zaobserwować że w ogóle jest w stanie. Proces może trwać całe życie kota bądź pół dnia, jeżeli mamy do czynienia z egzemplarzem zaradnym, silnym i inteligentnym.
Mamy szczęście jeżeli nie skojarzy otwierania drzwi z klamki ;) rada na koty otwierające drzwi? Stosowanie zamków. Problem jest taki, że te skuteczne na koty są również niewygodne dla nas (klucze, kłódki) a te proste dla nas mało skuteczne... ale przecież kociak droczy się tylko z nami kiedy po raz n-ty wyciągamy go z szafy, nie zrobił tego po to by poniszczyć, prawda?
Małe Leżące Przedmioty
Małe leżące przedmioty to wszytko to, co w naszej naiwności pozostawiamy nie przymocowane na stałe do mebli za pomocą gwoździ, wkrętów, taśmy klejącej bądź kleju a co w swojej naiwności pozostawiamy w zasięgu aksamitnych łapek naszych kociaków. Mówię o całkiem szerokim zakresie przedmiotów od piór wiecznych zaczynając poprzez telefony komórkowe po rzeczy całkiem poważnych rozmiarów jak kwiatki w ujęciu "zrzuć mnie" a nie "zjedz mnie" kończąc.
Innymi słowy przedmioty które z bliżej niejasnych powodów chcielibyśmy mieć stale pod ręką, szczególnie drobiazgi którym kontakt z kotem i grawitacją definitywnie może zaszkodzić.
Zasada jak powyżej. PO pierwsze: odcinać dostęp. Szafki, pudełka, szklane drzwiczki będą cudownym rozwiązaniem problemu do czasu aż kot nie dojdzie do wniosku, że umie je otwierać (patrz hasło "otwierające się drzwi") albo nie dojdzie do wniosku, że może zrzucić wszystko kompleksowo. Badania wykazują, że o ile zrzucanie Małych Leżących to działanie celowe o tyle zrzucanie tych większych to działanie niezależne od woli kota... taki wypadek przy brykaniu.
Po drugie... odciągnięcie uwagi kota. Rzućmy mu coś do zabawy/zjedzenia kiedy będzie próbował po raz setny zrzucić nasz ukochany smartfon. Może zapomni że chciał ;) Może nawet zmieni zainteresowania?
Karanie może przynieść tylko negatywne rezultaty dla naszej relacji, albo sprawić że kot nigdy przenigdy nie zrzuci nic ze stołu.. dopóki wie że na niego patrzymy.

Podsumowując: żyjąc pod jednym dachem z kotem uczymy się sztuki kompromisu. Z reguły ten kompromis oznacza, że uznajemy za własne pomysły naszego kota.
Na nic zdadzą się krzyki, rozmyślne kary - wyjdziemy w kocich oczach na niestabilnych psychicznie wariatów którym w najlepszym wypadku najlepiej zejść na jakiś czas z oczu aż im przejdzie, w najgorszym za wszelką cenę unikać kontaktu a próbę karać gryzieniem i wściekłym drapaniem.

 Powyższy pseudoporadnik ma zastosowanie pomocnicze, opisane w nim zachowania kotów mogą i odbiegają od powszechnie uznawanych kocich standardów... o ile w ogóle coś takiego jak standardy istnieje w przypadku kotów. Spostrzeżenia autora zastosuj w domu na swoim kocie tylko na włąsną odpowiedzialność.

2 komentarze:

  1. Najwyraźniej blog ma już swoich czytelników :)

    Pozdrawiamy, nowa rodzina Arweny i Albercika.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeceniasz siostrę, czytam ale żeby 200 razy to przesada ;)
    Pozdrowienia dla diabełków od kociej królewny, która dzisiaj postanowiła zdobyć K2 czyli ostatnią półkę na regale.

    OdpowiedzUsuń