wtorek, 5 listopada 2013

Prace Domowe z Rycem - Wykopaliska Archeologiczne

Prace Domowe z Rycem - Wykopaliska Archeologiczne

Od razu powiem, że nie chodzi o tradycyjne wykopaliska, takie z miotełkami, łopatami i bandą studentów archeologii, że o tubylczych kopaczach nie wspomnę. 
Chodzi o ...
W każdym domu znajdują się Zapomniane Przez Ludzi Miejsca do których trafiają najczęściej kocie zabawki. To taka bezpieczna przystań dla różnych myszek futrzanych, piłeczek z dzwoneczkami itp, wspólną cechą tych miejsc jest to, że dostęp do nich jest dla kota jednostronny. To znaczy że przedmioty tam wrzucone, tak jak w wypadku czarnej dziury, pozostają nie do odzyskania bez interwencji siły wyższej. Czyli w tym wypadku ludzi przestawiających meble. 
My w domu mamy dwa takie miejsca, z czego jedno jest notorycznie wykorzystywane do zabawy w Ratuj Kota. Zabawa polega na tym, że kot (najczęściej Rycy, stąd tytuł posta) wrzuca swoją zabawkę w strefę przyległą do ZPLM a potem sięga łapą i ją wyciąga, ćwicząc wydobywanie ofiar z trudno dostępnych miejsc. Bywa jednak, że nasz kochany futrzak przedobrzy i mysza czy inna piłka trafi w strefę grawitacji ZPLM i wyląduje w niej. I tu się zaczyna zabawa w Ratuj Kota. Kot puszcza w stronę człowieka tęskne spojrzenie. A my musimy się, tak jak w rebusach domyśleć się o co chodzi. Wtedy wygrywamy. My i kot jako zespół. My wygrywamy satysfakcję że pomogliśmy kiciusiowi, Kiciuś odzyskuje zabawkę. 
Poza tradycyjną ZPLM odkryliśmy jeszcze  jedno miejsce pod szafką kuchenną. Teoretycznie nie możliwe by kot coś tam wrzucił (te wszystkie cokoły itp) ale jednak.
Wczoraj wieczorem wyprawa do Drugiego ZPLM trafiła na dwie artefaktyczne, zapomniane przez ludzi i koty myszy z czasów, gdy Nefryt była kociakiem. Zabawki leżały sobie pod zlewem kuchennym i dojrzewały, nabierając tajemniczej wabiącej koty mocy. Rynio uległ wieczorem. 
Mysza Kocia Zabawka to przedmiot tajemniczy. My, ludzie, uznajemy że każda mysz jest myszy równa. To błąd. Tylko zaawansowani kociarze są dopuszczeni do wielkiej tajemnicy, że zabawkowe myszy RÓŻNIĄ SIĘ od siebie.I to nawet w tym samym asortymencie. Czyli białe z czerwonymi oczami i dzwoneczkiem są równe i równiejsze. Prawdziwą różnicę dostrzegają wyłącznie koty, ale my, wtajemniczeni wiemy co najwyżej, że różnica taka istnieje. 
Artefaktyczna mysza spod zlewu dostarczyła Rycowi dobre parę godzin zabawy. Należy do tych Najlepszych Białych z Grzechotką mimo że nie ma już ogona. Zabawne było patrzeć jak ganiał z myszą w zębach usiłując ogarnąć przy okazji drugą, nieco mniej artefaktyczną myszę (z ogonkiem).
Ryniek pomagał w wyprawie. A potem cały wieczór spędził z Myszą na purrkaniu. 
Wnioski:
- sporadyczne porządki pod szafkami są nie tylko pożyteczne ale dostarczają rodzinie rozrywki. 
- zamiast kupować nowe zabawki, przeszukaj ZPLM w swoim domu, na pewno jakieś artefakty się tam znajdą ;)
- mysz myszy nie równa. Porównanie myszy kocich wydaje się być potencjalną dziedziną akademicką.
- być może pojawią się jeszcze jakieś wnioski.. 

Rycuś Awanturnik. Taka kocia wersja Indiany Jonesa. Na szczęście domowa. Tu odpoczywa po kolejnej przygodzie. Tytuły fiilmów się aż same nasuwają: "Poszukiwacze Zaginionej Myszy" "Piłka Zagłady(taka duża ,gumowa)" "Indiana Rycuś I Kocia Fontanna".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz