niedziela, 5 maja 2013

Aragornik z Białołęki

Aragornik nas opuścił

W sobotę Nowa Pani Aragornika zabrała go do domu gdzie będzie władać niepodzielnie i gdzie będzie sam napadał i był napadany. Na drogę wyposażyliśmy go w jego ulubione zabawki, pachnący naszym stadem kotów kocyk (kocyki są b. ważne)i zapasy ukochanego kocięcego żarcia. Pomachał łapką i pojechał.

Życzymy powodzenia!

Zauważyliśmy zmianę zachowań stada.

Maurycy z jednej strony narzeka na brak towarzystwa do zabaw, z drugiej rozkoszuje się swobodą Śpiącego-Ile-Ma-Ochotę kocura. Nie potrafimy stwierdzić co przeważa, ale w niedzielę rano Maurycy przez pół godziny leżał nie napadany i nie niepokojony przy swojej ukochanej szynszylce pur-purkając non-stop.

Rubi szukała zaginionego kociaka jakieś 15 minut w sobotę, nawet nawoływała go troszkę ale wygodnictwo zwyciężyło. Teraz śpi więcej nie niepokojona, niestety nadmiar energii Maurycego skierowany jest na napadanie na nią co z drugiej strony jej się nie podoba.Nadmiar stresu wyżywa na Ukochanym Kocyku Z Polaru.

Nefryt ... hmmm.
Nefryt pomimo tego że miała najmocniejszą więź z Aragorniątkiem, najwięcej zyskała na jego wyjeździe. Znowu stała się oczkiem w głowie właścicieli, znowu w pełni rozwinęła taktykę terroru miauczącego. Znowu niepodzielnie zawładnęła 100% naszej uwagi na 24/7 ;P. Chyba że śpi.

Aragornik - galeria pożegnalna. 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz