sobota, 6 września 2014

Pierwsze szczepienia Chłopaków

W czwartek 4 września spakowaliśmy naszą wesołą bandę w transporterek i torbę na ramię (trzeba kiedyś kupić większy transporterek.. najlepiej na kółkach) i wybraliśmy się na umówioną wizytę u Rodzinnego Lekarza Weterynarii, żeby obejrzeć stan ogólny Rubi i Nefryt,  a tą drugą wariatkę razem z kociakami zaszczepić na wirusówki.
Przejazd przez miasto zajął troszkę więcej czasu niż oczekiwaliśmy, to w sumie wstyd zgubić się w mieście znanym od zawsze chociaż na moją obronę mam fakt, że każda nowo powstała ulica w tym mieście, o ile nie jest rondem, od razu otrzymuje pakiet dziwnych rozjazdów i zakazów skrętów bądź zawracań, z którymi z nawigacją nie poradzisz. Bez też.
Nasz weterynarz nie uciekł na widok Nefryt, być może z racji na to, że waży nadal mniej niż 5 kilo. Czyli mniej niż o 25% za dużo. Nie przestraszył się też tego, że nasza kotka odstraszała go jak się tylko dało sycząc -  została zaszczepiona (i na 2 lata z głowy;P)
Rubcia ma się też dobrze, a dzieciaczki zostały zaszczepione, pozostaje jedno odrobaczenie, doszczepienie i znalezienie im odpowiednich domów. Czyli ten najtrudniejszy emocjonalnie kawałek.

Rubcia z chłopakami na drapaku. Borysek udaje sierotkę siedząc sobie pod drapakiem. Jest szansa że się na górze nie zmieścił, albo że ma hipsterskie podejście, w sumie zapuścił włosy, zafarbował je na rudo, nie będzie mainstreamem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz