piątek, 19 września 2014

Chłopaki u weta

Czwartek, 18 września, druga wizyta chłopaków u weterynarza  w celu odrobaczenia, zarazem pierwszy wyjazd z domu bez matki.
Drogę zniosły .. hmm zniosły. Dewonki wołały matkę a depresyjny nastrój udzielał się wszystkim wzajemnie. Zabieg dewonki,diabełki uszate zniosły tak jak to dewonki ;) Tak Cookie jak i Caramon kręciły pyszczkami ale dopiero po zażyciu lekarstwa. Borysek .. cóż ;) Jego pochodzenie po części dachowca zaowocowało najpierw dzikim oporem, jakie tylko 800 gramowe kocię postawić potrafi, a potem pluciem specyfikiem ;).
Powrót też był z miłkaniem.. aż strach bierze jak się jeszcze Maurycego na szczepienie z kociakami weźmie.  
Wygląda jak pożeranie matki żywcem ;) Ot taka scenka rodzinna z czwartku, już po odrobaczaniu. Przy okazji ostatnie zdjęcie Boryska w domu;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz