poniedziałek, 26 maja 2014

Historie wstydliwe ZEL

Wieść gminna niesie, jakoby koty nienawidziły zapachu cytrusów. Albo nie jest to prawdą, albo tyle naturalnych barwników zawierają "naturalne produkty" ;)
Maurycy dłuższy czas temu zaczął się aktywnie interesować tym co jedzą jego człowieki. Doszedł zapewne do wniosku że jedzą jeśli nie lepiej to bardziej urozmaicenie. Mają na przykład jogurty, lody i inne rzeczy których kot normalnie nie dostanie, chyba że zacznie słodko sępić się. Przy jego umiejętnościach społecznych wobec ludzi trudno żeby sukcesu nie odniósł ;P
I tak, któregoś dnia sprawdzając co jem, odkrył galaretki. Galaretka nosi znamię pokarmu naturalnego (żelatynę otrzymuje się z kości) i metodą prób i błędów odkryliśmy, że smak galaretki jest obojętny. Rycuś lubi wszystkie, nawet te cytrusowe. Czyli - albo nie są tak cytrusowe jak się twierdzi że są, albo galaretki mają jakiś cudny smak ;P

Ryniuś posuwa (MOJĄ!) galaretkę z miseczki.

A tu posuwamy się w paranoi o krok dalej: Ryniuś karmiony galaretką przy pomocy łyżeczki. Na swoją obronę mam jego purr-purr w tle ;P
* ponieważ jedzenie wysoko przetworzone z pewnością dla kotów dobrym nie jest podkreślić chcę fakt że dokarmianie Mauryca galaretką ma miejsce bardzo sporadycznie i w większości przypadków je on jedzenie specjalnie przygotowanie z myślą o kotach bądź świeże produkty mięsne nie przetworzone.
Karmiąc koty jedzenie nie dla kotów narażamy je na zwiększoną zapadalność na różne choroby. galaretki akurat zawierają naturalne substancje wzmacniające budowę stawów, co przy rozmiarze Mauryca jest korzystne i być może równoważy szkodliwy wpływ cukru i barwników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz