Maurycy dłuższy czas temu zaczął się aktywnie interesować tym co jedzą jego człowieki. Doszedł zapewne do wniosku że jedzą jeśli nie lepiej to bardziej urozmaicenie. Mają na przykład jogurty, lody i inne rzeczy których kot normalnie nie dostanie, chyba że zacznie słodko sępić się. Przy jego umiejętnościach społecznych wobec ludzi trudno żeby sukcesu nie odniósł ;P
I tak, któregoś dnia sprawdzając co jem, odkrył galaretki. Galaretka nosi znamię pokarmu naturalnego (żelatynę otrzymuje się z kości) i metodą prób i błędów odkryliśmy, że smak galaretki jest obojętny. Rycuś lubi wszystkie, nawet te cytrusowe. Czyli - albo nie są tak cytrusowe jak się twierdzi że są, albo galaretki mają jakiś cudny smak ;P
Ryniuś posuwa (MOJĄ!) galaretkę z miseczki. |
A tu posuwamy się w paranoi o krok dalej: Ryniuś karmiony galaretką przy pomocy łyżeczki. Na swoją obronę mam jego purr-purr w tle ;P |
Karmiąc koty jedzenie nie dla kotów narażamy je na zwiększoną zapadalność na różne choroby. galaretki akurat zawierają naturalne substancje wzmacniające budowę stawów, co przy rozmiarze Mauryca jest korzystne i być może równoważy szkodliwy wpływ cukru i barwników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz