czwartek, 24 kwietnia 2014

Koty ZEL u weterynarza ;)

Zaczęło się od tego, że wiosenne odrobaczanie by się zrobić przydało, stąd pomysł czy raczej konieczność pojechania do weterynarza. Szczęściem w nieszczęściu pan ukochany kotów rozchorował się i dał radę, kosztem urlopu, bo nasz 'weterynarz dla człowieków' przyjmuje zapisy na dwa dni do przodu, wybrać się porannym transportem prywatnym do naszego lekarza rodzinnego.
Jeszcze jedna kwestia.
Nefrycia nasza ukochana rozłożyła się na kocią grypę, już w poniedziałek wieczorem nieładnie kaszlała, a że Wielkanoc w trakcie była, pojechać do lekarza rodzinnego nie było szans. Wizyta czwartkowa zmieniła więc priorytety - przede wszystkim chora kicia, odrobaczanie i planowanie szczepień spadło na plan drugi. 
Więc w dzień urlopu (nadal w tym kraju urlopu na chorego kota się nie dostanie) ekipą Nef + Maurycy wybraliśmy się na wyjazd do weta, podczas gdy Rubi reprezentowała hodowlę w domu. Maurycy tradycyjnie spontanicznie zwiedził wszystkie transportery, Nefryt natomiast skojarzyła swoje nie-najlepsze samopoczucie z przygotowaniami, doszła następnie do wniosku, że JEDZIE DO WETERYNARZA i zaczęła się boczyć.
Droga z Nef minęła w normie, z Rycym też, o ile jako norma uważa się że kot przez całą drogą robi "Mił, Mił, Mił ...". Jak się dokopię do nagrania na telefonie, chętnie udostępnię. Proponuje zapętlić nagranie jak już będzie i konkurs "jak długo wytrzymam jazdy z Maurycym" urządzić. Myśmy wytrzymali 150 kilometrów z Kutna do Warszawy ;)
Potem szok. Nasz wet.. zachorował. Panu Andrzejowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia. Miła Pani Zastępstwo ku chwale dokumentacji, miała zapisy poprzednich kuracji Nefryt. W wyniku czego od jutra jedziemy na Synuloxie. Dziś jedzie na zastrzyku;) 
No cóż.. Nefryt pochodzi z pseudohodowli. 
Niezbyt szczęśliwy kot w drodze ;)
Rycy natomiast dał się obejrzeć, dostał wskazania dalszego mycia zębów... a następnie okazało się że .. schudł. Nasz niedawno ważący około 8 kilo kocurek zrzucił po kociakach prawie 1,5 kilo. Jego kochana pani prawie się popłakała kiedy sięo tym dowiedziała... myślę że Ryniuś dziś otrzyma jako chudzinka dodatkową porcję pieszczot.
Wracając uraczył mnie dodatkową porcją  Miłkania, przy okazji udało mi się zauważyć wprost proporcjonalny związek pomiędzy szybkością poruszania samochodu a częstotliwością wydawania dźwięków przez Rycunia ;)

Rynio Nie Współpracujący , udaje że go nie ma. Tak, pod spodem siedzi kot.


Do domu wróciliśmy przywitani przez Rubi, a także paskudny humor Nefryt. Przez kawał czasu syczała na wszystko co tylko próbowało się do niej zbliżyć, w tym na swojego kochanego , z reguły, pana.
Powinienem się przyzwyczajać?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz