niedziela, 23 lutego 2014

Tygrysy W Ogródku

Przygrzało słoneczko i nasze tygrysy domowe zaczęły zdradzać niezadowolenie z ograniczenia przestrzeni życiowej do powierzchni małego mieszkanka gdzieś w Warszawie, tęskniąc do czasów sprzed zimy, kiedy to całym władał ogródkiem.
Maurycy już kilkukrotnie zaczynał zabawę w kopanie w drzwiach na taras, Rubcia natomiast dziś znów powiesiła się na klamce. W ramach protestu przeciwko ograniczeniu wolności osobistej.
Nefryt od kilku dni grzeje tyłek na nagrzanym parapecie, i to jej na razie wystarcza, Basti nie kojarzy Świata Na Zewnątrz.
Więc.. z pełną kontrolą wypuściliśmy koty na niepełną godzinę do ogródka, żeby pod koniec lutego mogły pozażywać wiosennego słońca.
Oto kilka fotek ;)

Maurycy ogląda swoje włości. W tle widać Strasznego Złego Kota.

Oglądamy ogródek. Aktualnie nie ma co w nim mordować. Biedna Nefryt.

Basti czyli Kociak O Wiecznie Zaskoczonej Minie w Świecie Zewnętrznym, stawia ostrożnie swoje pierwsze kroki ;)

A tu matka udziela małej porad odnośnie przetrwania w  Świecie Zewnętrznym. I profilaktycznie liże ją po łebku.

Zewnętrzny świat, słońce ciepłe takie, WOW!

Straszny Kot 

Nasi sąsiedzi mają kota. Europejskiego Krótkowłosego jak myślę. Latem wypuszczają go na sznurku (my mamy dwumetrową konstrukcję antywspinaczkową z wikliny, drewnianych płotów i miękkiej siatki drucianej) a zimą chyba siedzi w domu. Do dziś. Dziś bowiem prawdopodobnie zwiał im i zaplątał się do ogródka bliższych sąsiadów, gdzie upatrzyły go sobie nasze koty. Rubcia czyli Matka Polka ruszyła, mimo ogrodzenia, do wściekłego ataku. Tak wściekłego, że gdy usiłowałem ją oderwać od ogrodzenia, wpiła mi ząbeczki w przedramię.
Po prostu tygrys, kieszonkowy taki. A że Rubi czuje się zaniepokojona Złym Kotem, molestuje mnie o to, żeby ją głaskać na poprawę nastroju.
Cóż potrafi zrobić nawet taka mała kocia matka gdy zagrożony jest Kociak ;)
Mimo wszystko - graty, Rubciuś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz