czwartek, 28 listopada 2013

Mały jubileusz ;)

Mały jubileusz - 100 wpis na blogu ;)

Pierwszy wpis na blogu pojawił się 15 lutego ponad 9 miesięcy temu. Ten jest setny. Być może nie wszystkie na nazwę 'wpis' zasługują.. ale chwilkę żeby je opublikować się poświęciło;) 
Mamy 100 wpisów, jakieś 2,5 tysiąca odsłonięć i kilku(nastu?) stałych czytelników.
Nie czas i nie miejsce na zachwyty... dlatego kończę ten jubileuszowy wpis i wracam do RL. 
Rubcia mi pomagała wpisywać. 
Rynio wygląda przez okno
Nefryt zakopała łeb w kocyku i śpi albo udaje że śpi.
Do poczytania
D&banda kotów.

Zabawy Z Maurycym czyli...

Zabawy Z Maurycym czyli...

Czemu ludzie jedzą kocie zabawki?
Ludzie są dziwni. Zamiast ganiać za orzechami, rozłupują je i wyjadają wnętrze. Na szczęście łupinką też bawić się można.
Jedzą też zielone kulki, które nazywają winogronami. A przecież to taka świetna zabawka dla kota;)
Po pierwsze: zdobycie nie jest wcale takie proste gdyż są z reguły przyrośnięte do takich patyczków. Z patyczkami turlać się nie chcą.
Po drugie: przywiązanie człowieków do tych tzw. winogron jest niepojęte bo zamiast się nimi bawić je jedzą. Ale z nimi tak zawsze - tylko niektóre rzeczy jedzone przez człowieki się do jedzenia nadają. Dziwne te człowieki.
Ale jak sięjuż dorwie take winogrono jest zabawa przednia;;)
Po pierwsze: krzywo się turla wiec jak pacniesz łapą nigdy nie wiesz gdzie poleci - element ryzyka jaki kochają wszystkie koty.
Po drugie: jest miękkie i się je wygodnie w zębach trzyma
Po trzecie: naciśnięte zębami wydziela sok.. prawie jak krew i można się poczuć 100% drapieżnikiem.
I jeszcze ten element ściągnięcia na siebie uwagi człowieków ;)
I jest to powód do purr-purrkania ;)

Cel namierzony.  Ofiara za chwilę poleci dalej.

Ofiara wymemłana pod fotelem. Zabawa w trakcie.

Próba ekstrakcji następnej zabawki. Gdyby nie znajomość człowieków trudno byłoby uwierzyć że jedzą kocie zabawki.

środa, 27 listopada 2013

Poranek ZEL (2)

Poranek ZEL (2)


Ludzie wstają a jeśli się w nocy b.zimno zrobiło, próbują się ciepło ubrać w ciuchy świeżo wyjęte z szafy. Pewne komplikacje pojawiają się natychmiast, gdy szafa na przykład nie jest koto- czy raczej Maurycoszczelna. Komplikacje mogą pojawiać się i później ale o tym za chwilkę.
Mauryce jak i wszystkie koty kochają siedzieć w szafach, gdyż są sekretne, ciemne, ciche i mają w sobie mnóstwo wygodnych posłanek, które to durne człowieki zakładają nie wiadomo po co na siebie. Zostawiają przy tym swoje ślady bytności, i chyba lepiej jest kiedy ślady te to zgubione futro niż np.dowód na małe problemy z żołądkiem. Naturalnie rzeczy te przylegają do posłanek a człowieki które starają się je zakładać potem nie wiadomo czemu się bulwersują.
A potem jest zabawa. Wstajemy, patrzymy na termometr, wyciągamy ciepłe ubrania z szafy i zmagając się z czasem, bo komunikacja miejska nie poczeka, staramy się doprowadzić to co my uważamy za ubranie a kot za posłanko do stanu w miarę czystego. Kot lub koty się oczywiście przyłączają do zabawy. Ilustruje to takie zdjęcie:

Objaśnienie: Kot siedzi na płaszczu, który był przez niego obleziony i poluje na rolkę którą właścicielka usiłuje wyczyścić płaszcz z resztek futra kota. Zabawa obustronna. A może by rolką potraktować od razu kota? Wyczyścić albo dać w łeb? XD

wtorek, 26 listopada 2013

Kot W Worku

Nie kupuj kota w worku

Ale możesz go na przykład pogłaskać, przytulić, pociągać worek po podłodze z kotem w środku, kiciuś na pewno uzna to za świetną zabawę. Worki są super!

Przykładowy kot w worku. Jedno i drugie - ekologiczne.





A w takim stanie kupuje się całkiem nowe koty. Jak widać ten jest jeszcze zapakowany w worek. Foliowy. Kot jest eko, worek nie. Początkującym segregowaczom śmieci przypominamy, że worek wrzucamy do opakowań plastikowych. Kota wypuszczamy na mieszkanie.
*) w poście poruszono przypadkowo istotne kwestie ekologiczne. Nie celowo. Chociaż pozostają dla nas istotne.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Prace Domowe - Pisanie na Komputerze z Nefryt

Prace Domowe - Pisanie na Komputerze z Nefryt

Komentarz zbędny ;)
Przepraszamy za jakość zdjęcia ;) Tak, Nefryt siedzi przy klawiaturze. Nie, nie NA klawiaturze. Pewnie dlatego że ta nie grzeje ;P

piątek, 22 listopada 2013

USG omg ;P

USG omg!

Sabotując grafik pracy udaliśmy się dziś z hodowlą kotów rasowych ZEL na USG w celu potwierdzenia stanu naszych nienarodzonych B.Ryśków oraz rodzeństwa. Przejazd standardowo, czyli: ściągamy transporter, stawiamy na podłodze, wyrzucamy z transportera Maurycego, układamy kocyk, wyrzucamy Maurycego, wrzucamy hodowlę czyli Rubcię bacząc, by nie wrzucić przy okazji Maurycego. Potem korek na trasie AK, i jesteśmy u weterynarza. Badanie krótkie, Rubcia nie sprawiła żadnych problemów poza tym że pani głaskała ją po brzuszku dziwnym urządzeniem w bardzo niewygodnej pozycji.
Kociaki są duże, dobrze rozwinięte, najprawdopodobniej cztery.
A potem powrót. Rubcia po badaniu całkowicie straciła cierpliwość. Zaczęła marudzić, domagać się wypuszczania i zakładanie jej na łeb koca nie przyniosło rezultatów. Dotrwaliśmy mimo marudzącej Rubci. 
W domu jeszcze awanturę o schowanie transporterka zrobiła a teraz siedzi sobie na moich kolanach.

Kotka w rozjazdach. Mina mówi "Help me, Obi-Wan Kenobi"

poniedziałek, 18 listopada 2013

Wrzuć to tam z powrotem bo naprawdę..

Wrzuć to tam z powrotem bo naprawdę...

czyli: kotki w ciąży też mają zachcianki

Taka sytuacja.
Wieczór, pani domu zażywa kąpieli, ja, pan domu siedzę sobie i coś tam na kompie klepię. Nagle Rubcia robi miaaauuuu. Patrzę się na nią, siedzi sobie na półce pod telewizorem i zdecydowanie na mnie się patrzy.
-Miaaaaaauuuuu!
- Czego chcesz ty paskudo?
-MIAAAAUUUUU! - i się patrzy to na mnie to na... Maurycego. Mauryc sobie spokojnie leży na wejściu do sypialni. W mojej głowie kiełkuje podejrzenie. Kierowany instynktem niby w przypływie uczuć kocierzyńskich porywam Maurycego w ramiona i klaruję mu jaki to z niego śliczny i miły i kochany kociak, niosę go do przedpokoju i kładę na kitty city, byle dalej od Rubci i wejścia do sypialni. Kątem oka patrzę jak Rubcia chwiejnym krokiem mijając drzwi zaszywa się bezszelestnie w sypialni.
Tak... namiauczała na mnie żebym zabrał Mauryca. 
No commentz.
Nasz chłopak miewa ciężkie życie z tą bandą rozpuszczonych dewońskich panienek ;)

Hodowla kotów Rex Dewoński siedzi sobie w koszyku. W Asyście Figlarnego Kociaka.

sobota, 16 listopada 2013

I Znowu Dywanik ;)

Ryniuś podczas kolejnej akcji kamuflującej. 

A my się zastanawiamy, zapewne z całą bandą kociarzy, jak to jest że komuś może być wygodnie jak się porozciąga wzdłuż albo zaplącze w precelek ;P Kolejny punkt dla kociastych. A Ryc znowu ukrywa się jako dywanik, tym razem sypialniowy.

Aż się prosi, żeby dorysować photoshopem na pleckach Rynia ślad buta;P. Z drugiej strony straszny słodziak z tego dywanika;))

czwartek, 14 listopada 2013

A my się czujemy dobrze...

A my się czujemy całkiem dobrze.

USG w przyszłym tygodniu, apetyt dopisuje, poza tym mój opiekun powiedział mi podle, że bycie w ciąży uważa za najlepsze dla mojego charakteru. Że niby woli jak pakuję się z niewielką pomocą na jego kolana i daję się głaskać niż jak chodzę i głośno wyrażam swoje pretensje odnośnie sposobu traktowania i obecności tego wielkiego paskudnego Mauryca.
Wracam się wysypiać na poduszkę. A jak będzie po wszystkim, to jej im nie oddam.
pozdrawiam,
Rubi
Najpiękniejszy okres w życiu. Podobnież. Na pewno powiedział to ktoś kto nigdy nie był. Bo mu pewnie nic mądrzejszego do łba nie przyszło . 

Sprawy Organizacyjne

Sprawy organizacyjne
Dotarło do mnie że traktuję posiadanie Mauryca w domu jako reklamę naszej przecudnej hodowli kotów rasowych czyli Rubci. O ile oczywiście da się posiadać kota... Bo z kociego punktu widzenia, co każdy kociarz z powołania przyzna, sprawa wygląda odwrotnie. 
Czemu Rycy jest tak ważny? 
Maurycuś alias Cogito Figlarne Kociaki jest kociakiem wyjątkowo ekspresyjnym, ruchliwym, inteligentnym i wszędobylskim.   Co nie raz już udowadniano na wiele sposobów, to Rycuś wprawia hodowlę w ruch, a z nią meble, zasłony, kwiatki i wszystko inne co mu na drodze stanie. Jest prawdopodobne że bez Rycusia większość postów wyglądała by tak: "Nefryt dziś spała 12 godzin a potem wlazła mi na głowę. To już szósty raz w tym tygodniu. A potem ugryzła Rubi w tyłek".
Chwała Rycusiowi, Prawdziwie Figlarnemu Kociakowi.
Pozdrawiamy wszystkie Figlarne Kociaki ;) 
A gdzie tu miejsce na Dewony? 
Rubcia jest miłym, cichym i nie produkującym zbyt wielu kłopotów, kotem. Czasem zrzuca gazety, i wszystko co na nich leży ze stołu czochrając się o nie pyszczkiem. Czasem marudzi a czasem jako Poly C skłania nas do zamknięcia podwojów hodowli albo chirurgicznego usunięcia sobie narządów słuchu.
Nef wydaje się o herezjo, postacią o wiele bardziej barwną, mimo, że generalnie rzecz ujmując jest jednolicie biała.  Może zasługuje na nieco więcej uwagi, jest niestety również tym kotem, który w przelewaniu uwagi na 'papier' najbardziej przeszkadza. Operacja "Położę Ci się na Ramieniu" czy "Patrz Na Mnie A Nie Na Monitor" ;) 
Czyli skazani jesteśmy na to, by bujne Nevsko-maskaradowe tło stawało się pierwszym planem (Purr-purr-purr) i myślę że tak zostanie przynajmniej do chwili gdy pierwszym planem stanie się jakiś inny kociak. Albo kilka.
pzdr.


wtorek, 12 listopada 2013

Wojna o Szafy

Wojny o Szafy

HISTORIA
Od prawie samego początku wspólnego mieszkania z Ryniem mamy problem związany z niekompatybilnością mebli zakupionych w Pewnej Szwedzkiej Firmie z pewnym zakupionym dużo później kotkiem rasy Neva Masquarade. Wymieniony wyżej niejednokrotnie koteczek dość szybko, dzięki swej wrodzonej inteligencji oraz rosnącej sile odkrył, w jaki sposób można drzwi zakupionej w wyżej wymienionym sklepie szafy uchylić a potem wepchnąć swoje wielkie kocurowe łapska i otworzyć wspomniane już drzwi na oścież. Co otwiera szansę na pełną eksplorację oraz daje dziewczynom szansę zakopania się w ciepłych ciuchach.  
Od samego początku usiłowaliśmy stawić opór maurycowym, bo o Nim tu mowa, destrukcyjnym planom skierowanym przeciwko ładowi w naszych ciuchach. Wojnę o bieliźniarkę wygraliśmy.  Po części dlatego, że kocurek podrósł i przestał mieścić się w szufladach, po części ze względu na pomysłowe i mające nieco niską skuteczność ale zawsze chociaż troszkę utrudniające destrukcję, sprytne blokady szuflad produkowane przez producenta wspomnianych już szaf. Dzięki temu Rycek zamiast wpychać się cały do szuflady i wywalać wszystkie ciuchy zadowolił się sporadycznym wywlekaniem bielizny z tych szuflad bieliźniarki, w których skuteczność blokad jest nieco niższa a w które wsadzić jest w stanie swoje łapska. 
Wojna o szafę trwa nadal. Równowagę sił staramy się utrzymywać blokując drzwi do szafy za pomocą drapaka, zamontowaliśmy także zestaw zamków magnetycznych. Mimo to Rynio sporadycznie znajduje nieco więcej motywacji żeby metodami uparciuchowo-siłowymi otworzyć szafę, wpuścić dziewczyny, powywlekać ciuchy i jako niewiniątko położyć się gdzieś dalej od szafy. Bo przecież kłaść się w szafie z takim futrzyskiem nie będzie, prawda?
Dziś, tj. 12.11 Ryniuś zirytowany tym, że wyszliśmy do pracy nie pytając się go o zdanie, nie zadzwoniliśmy i w ogóle jesteśmy "fuj", zrobił przeszukanie szafy. Gdy wróciłem z pracy z drugiej z otwartych szaf wymknęła się koteczka w ciąży i żebym nie miał do niej pretensji, po cichutku przemknęła się do salonu. Ryniek w pełnej krasie leżał w salonie i udawał dywanik. Był głęboko zdziwiony moim oburzeniem.
Oto obraz destrukcji.
Szafa otwarta, ciuchy wyciągnięte jak po wizycie Służb poszukujących nielegalnych substancji ;)

Kitty City przesunięte, szafa otwarta. W środku siedziała Rubcia.
* mimo dramatyzmu wyżej pokazanego widoku, żaden kot nie został skarcony ani ukarany za spowodowanie bajzlu w sypialni. Właściciele postanowili obfochać Maurycego. Po tęsknych spojrzeniach jego błękitnych oczu foch zakończy się porażką. Znowu.

Przebieranki z Rycusiem

Przebieranki z Rycusiem

Rynio znany jest w naszej hodowli z przebieranek. Ni z tego ni z owego stara się nagle upodobnić do rozmaitych przedmiotów codziennego użytku po to żeby zniknąć nagle z oczu. Tak podejrzewam. Omówmy na przykładach.

Rynio przebrany za Dywanik. Rynio często udaje dywanik na powitanie swoich człowieków domowych ;)


Rynio przebrany za obrus. Na szczęście rezygnuje z przebierania się kiedy na stole zjawia się jedzenie a zwłaszcza picie.

Rynio przebrany za stolnicę. Zawczasu sprawdził, że żadne ciasto gniecione w najbliższym czasie nie będzie i w przebraniu stolnicy zakradł się do porzuconej miski Rubci.

wtorek, 5 listopada 2013

Prace Domowe z Rycem - Wykopaliska Archeologiczne

Prace Domowe z Rycem - Wykopaliska Archeologiczne

Od razu powiem, że nie chodzi o tradycyjne wykopaliska, takie z miotełkami, łopatami i bandą studentów archeologii, że o tubylczych kopaczach nie wspomnę. 
Chodzi o ...
W każdym domu znajdują się Zapomniane Przez Ludzi Miejsca do których trafiają najczęściej kocie zabawki. To taka bezpieczna przystań dla różnych myszek futrzanych, piłeczek z dzwoneczkami itp, wspólną cechą tych miejsc jest to, że dostęp do nich jest dla kota jednostronny. To znaczy że przedmioty tam wrzucone, tak jak w wypadku czarnej dziury, pozostają nie do odzyskania bez interwencji siły wyższej. Czyli w tym wypadku ludzi przestawiających meble. 
My w domu mamy dwa takie miejsca, z czego jedno jest notorycznie wykorzystywane do zabawy w Ratuj Kota. Zabawa polega na tym, że kot (najczęściej Rycy, stąd tytuł posta) wrzuca swoją zabawkę w strefę przyległą do ZPLM a potem sięga łapą i ją wyciąga, ćwicząc wydobywanie ofiar z trudno dostępnych miejsc. Bywa jednak, że nasz kochany futrzak przedobrzy i mysza czy inna piłka trafi w strefę grawitacji ZPLM i wyląduje w niej. I tu się zaczyna zabawa w Ratuj Kota. Kot puszcza w stronę człowieka tęskne spojrzenie. A my musimy się, tak jak w rebusach domyśleć się o co chodzi. Wtedy wygrywamy. My i kot jako zespół. My wygrywamy satysfakcję że pomogliśmy kiciusiowi, Kiciuś odzyskuje zabawkę. 
Poza tradycyjną ZPLM odkryliśmy jeszcze  jedno miejsce pod szafką kuchenną. Teoretycznie nie możliwe by kot coś tam wrzucił (te wszystkie cokoły itp) ale jednak.
Wczoraj wieczorem wyprawa do Drugiego ZPLM trafiła na dwie artefaktyczne, zapomniane przez ludzi i koty myszy z czasów, gdy Nefryt była kociakiem. Zabawki leżały sobie pod zlewem kuchennym i dojrzewały, nabierając tajemniczej wabiącej koty mocy. Rynio uległ wieczorem. 
Mysza Kocia Zabawka to przedmiot tajemniczy. My, ludzie, uznajemy że każda mysz jest myszy równa. To błąd. Tylko zaawansowani kociarze są dopuszczeni do wielkiej tajemnicy, że zabawkowe myszy RÓŻNIĄ SIĘ od siebie.I to nawet w tym samym asortymencie. Czyli białe z czerwonymi oczami i dzwoneczkiem są równe i równiejsze. Prawdziwą różnicę dostrzegają wyłącznie koty, ale my, wtajemniczeni wiemy co najwyżej, że różnica taka istnieje. 
Artefaktyczna mysza spod zlewu dostarczyła Rycowi dobre parę godzin zabawy. Należy do tych Najlepszych Białych z Grzechotką mimo że nie ma już ogona. Zabawne było patrzeć jak ganiał z myszą w zębach usiłując ogarnąć przy okazji drugą, nieco mniej artefaktyczną myszę (z ogonkiem).
Ryniek pomagał w wyprawie. A potem cały wieczór spędził z Myszą na purrkaniu. 
Wnioski:
- sporadyczne porządki pod szafkami są nie tylko pożyteczne ale dostarczają rodzinie rozrywki. 
- zamiast kupować nowe zabawki, przeszukaj ZPLM w swoim domu, na pewno jakieś artefakty się tam znajdą ;)
- mysz myszy nie równa. Porównanie myszy kocich wydaje się być potencjalną dziedziną akademicką.
- być może pojawią się jeszcze jakieś wnioski.. 

Rycuś Awanturnik. Taka kocia wersja Indiany Jonesa. Na szczęście domowa. Tu odpoczywa po kolejnej przygodzie. Tytuły fiilmów się aż same nasuwają: "Poszukiwacze Zaginionej Myszy" "Piłka Zagłady(taka duża ,gumowa)" "Indiana Rycuś I Kocia Fontanna".