poniedziałek, 30 września 2013

Prace Domowe z Rycem - Klejenie Tapety

Prace Domowe z Rycem - Klejenie Tapety

KLEJENIE TAPETY
Od razu zaznaczę że razem z Rycym robiłem to po raz pierwszy. Bez Maurycego też pierwszy raz. Najprawdopodobniej razem z nim po raz ostatni ;)
Może troszkę teorii w odniesieniu do naszego wielkiego mieszkania. Do wytapetowania było 2/3 ściany, tapeta była w kwiatki co jest nieistotnym szczegółem, miała być za tapczanem co jest szczegółem istotnym oraz w zamyśle miała być oklejona na brzegach dekoracyjną taśmą koloru, który w przypływie daltonizmu określiłbym jako 'Stare Złoto'.
Pomoc Maurycego a co się z tym wiąże także Nefryt i Rubi zaczęła się już przy przygotowaniu tapetowania. Klej do tapet na szczęście pachniał na tyle neutralnie że go zignorowały. Nie zignorowały natomiast przestawiania mebli więc musiałem uważać żeby nie przesunąć niczego na kota, zainteresowały się żywo również mierzeniem i przycinaniem tapety. Do tego stopnia że aby umieścić przycięty kawałek tapety na ścianie, trzeba było z niego zawczasu zgonić.. kogo? Mojego pomocnika Ryca. Do tej pory mam nadzieję że na niektórych położonych na ścianie fragmentach tapety nie ma śladów łap. Widocznych śladów, bo w ogóle to są. Cieszę się też że obecna technologia nie każe malować tapet klejem przed położeniem na ścianie, samo pokrycie klejem ściany (ponoć) wystarcza. Przed oczyma wyobraźni mojej staje pasek tapety z pod którego wystają wilgotne pęczki rudego futra podczas gdy dotychczasowy ich właściciel gania po domu zostawiając ślady kleju na wszystkim po czym przebiegnie. A na koniec kładzie się na pościeli żeby się z resztek kleju wylizać. 
Samo kładzenie szło w miarę. Proces wyglądał tak: posmarować ścianę klejem->przyciąć tapetę zabierając Rycemu miarkę stalową którą kocha, przy przycinaniu ignorując fakt, że kot  próbuje gryźć twój ołówek którym zaznaczasz pomiar miarki->wyjąć tapetę spod kota i podejść do ściany->pogonić inne koty od ściany i przykleić tapetę do ściany->wyrównać, i wrócić do początku procesu. Powtarzać do wyczerpania zapasu tapety, miejsca do zatapetowania lub wyczerpania nerwowego klejącego. 
Potem.. szok. Rolka z taśmą dekoracyjną leżąca jak mi się wydawało na stole zniknęła! Pomstując na swoją sklerozę rozpocząłem gorączkowe poszukiwania. Znalazłem ją sam. Po pół godzinie pod łóżkiem w sypialni. Przesłuchiwane koty nie przyznały się do winy, patrzyły się tylko na mnie zdziwione. Ale nadal mam podejrzanego.

Ryniuś po pracy. Ciekawe że albo wygląda tak jakby harował 12 godzin pod rząd i musiał odpocząć albo jakby miał dzień wolny i chciał pobrykać. Ot, kot ;P

Rubcia na randce

Rubcia na randce

Rubcia nasza kochana zmieniła się po raz kolejny w ciągu dwóch tygodni w Poly C. W związku z tym wyjechała na randkę z umówionym przystojniakiem z hodowli Hokagena*PL na której to randce (kolacje ze śniadaniami włączone) pozostanie do końca tygodnia.
Namiary na przystojniaka o tu -> Teodor
A tu nasza kochana (jak nie wyje) Rubcia czyli Poly C.


Śpię i śnię.O miłości swojego życia. Kolejnej. Tak na tydzień z górką. A potem w łeb, w łeb i niech spada ;P

wtorek, 24 września 2013

Devon Rex W Środowisku Naturalnym

Devon Rex W Środowisku Naturalnym

Radykalni zwolennicy tzw.Kotów Dachowców zwanych w innych źródłach Krótko- bądź Długowłosymi Europejskimi jako jeden z argumentów przeciwko hodowli tzw. rasowców używają argumentu, że zwierzęta te nie dałyby sobie rady w środowisku naturalnym.
Mylą się.
Zakładają, że naturalnym środowiskiem kota jako kota są lasy i inne dzikie ostępy w których zwierzęta te od tysiącleci pędziły żywot samotnych łowców. I że w związku z tym nasze opisane do pięciu pokoleń wstecz kiciusie w 'naturalnym środowisku' nie miałyby szans przeżycia. 
Hodujemy koty rasowce ale kochamy też te Różnowłose Europejskie, w miarę możliwości wspomagając organizacje je chroniące. I dzieląc się wiedzą na ich temat. 
Ale ich radykalni miłośnicy popełniają poważny błąd. Nasze rasowce świetnie sobie radzą w środowisku naturalnym. Tym zamieszkiwanym przez nas. Środowiskiem naturalnym kota rasowego jest... stworzony przez człowieki ekosystem zwany domem. Środowisko naturalne kota Różnowłosego Europejskiego jest dla rasowca środowiskiem wrogim ;)
Omówmy na przykładzie.
CH Poly C.
Poly C alias Rubi jako kot świetnie przystosowany do środowiska naturalnego
Jest doskonale dostosowana do środowiska naturalnego. Posiada rzadkie futro nie pozwalające się przegrzać przy kaloryferze a jednocześnie posiadające odpowiednią fakturę by zdobywać uwagę człowieków. Dodatkowo jest hipoalergiczne na wypadek gdyby w/w człowieki miały alergię na inne koty. 
Z jednej strony jest kompaktowa i nie zajmuje wiele miejsca a z drugiej koncentruje na sobie tyle uwagi zwłaszcza podczas gdy czytamy książki, że ma 99% uwagi. Tylko tyle, żebyśmy nie zapomnieli trzymać książki o którą kot się czochra. Posiada też odpowiedni głos żeby zwrócić na siebie uwagę, tak jako Rubi jak i jako Poly C. Dodatkowo jest łatwa w transporcie  i je najczęściej dostępne w warunkach Środowiska Naturalnego jedzenie czyli Kocią Karmę. O uwarunkowaniu na otwieranie lodówki nawet nie wspomnę. Zdumiewające przystosowania środowiskowe, nieprawdaż?
Neva Masquarade i Devon Rex w środowisku naturalnym

Dwa devony w środowisku naturalnym

Maurycy  w środowisku naturalnym


Prace Domowe z Rycem - Mopowanie Podłogi

Mopowanie Podłogi

Czynność pozornie błaha. Polega na usuwaniu brudu z podłogi za pomocą zwilżonego w wiadrze mopa który następnie się w tymże wiadrze płucze i tak w kółko aż skończy się nam brudna podłoga.
Maurycy kocha mopowanie. Trudno stwierdzić co się mu w nim najbardziej podoba - ale jego udział w nim jest nieodzowny, nawet jeżeli mopowanie ma miejsce zaraz po odkurzaniu, którego dla odmiany Rynio nie lubi i w którym udziału w żadnym stopniu brać nie chce.
Poluje na poruszającego się rytmem posuwisto-zwrotnym mopa ignorując mokre ślady jakie wyżej wymieniony na podłodze zostawia. Ignoruje też mokre ślady swoich łapek a do końca zabawy z mopem ignoruje też swoje zwilgotniałe futro ;P. 
Poza polowaniem Rynio ma też w zwyczaju czochrać się o kij od mopa. Także o wiaderko od mopa a sporadycznie nawet o samą jego końcówkę. Wszystko przy akompaniamencie swoich odgłosów zadowolenia, takiego PURR-PURR-PURR;)
A po pomocy w mopowaniu nadchodzi czas na wyczyszczenie mokrych łapek i zastanowienie się w jaki sposób zrobiły się mokre. 
  
Zmęczyłem się. Udaję mopa albo dywanik ;)
Mycie łap. Nieodzowne po każdej pracy w domu. W końcu higiena jest najważniejsza!

Prace Domowe Z Rycem

Prace Domowe z Rycem

Otwieram nowy cykl w którym będziemy opowiadać jak cudownie wykonuje się prace domowe przy 'niewielkim' współudziale kotów. W tym wypadku Maurycego którego pomoc z racji na jego rozmiary i usposobienie jest najbardziej zauważalna. Jak powszechnie wiadomo, ważne jest aby rodzina możliwie wiele czynności wykonywała wspólnie. A koty to rodzina. Racji nie przyzna tylko ten, co kota nigdy naprawdę nie miał. Tylko czy można 'mieć' kota? 
pozdrawiam,
d.

niedziela, 15 września 2013

Nawrót Poly C

Nawrót Poly C i migrenowych bólów głowy

Poly C powróciła do nas niespodziewanie i z wielkim wyciem. Obecnie cały dom rozbrzmiewa w MIAAAUIUUU MIAUUUUUUUU MIAAAAAAUUUUUUUUUU co niektórzy zorientowani tłumaczą "Teodora, Teodora (albo dowolnego innego kocura)"
A my znowu wychodzimy z domu i spędzamy czas na świeżym powietrzu.
Maurycy jest jedynym członkiem rodziny który kocha Poly C...

... która to Poly przynajmniej daje się ze sobą bawić.

Dodatkowo Rynio mimo że wysterylizowany, usilnie próbuje Poly C kryć.

sobota, 14 września 2013

Zabawy Maurycego

Wyrok brzmi: winny

Pewien Sklep Internetowy do każdego zamówienia za 100 PLN dodaje w formie gratisu niewielki, tematyczny przedmiot. Czyli dla kotów z reguły jest to zabawka, dla koni próbki paszy itp, w każdym razie najistotniejsze jest to, że w pakietach zakupów za 100 PLN dla kotów sporadycznie znajdują się Idealne Myszy Zabawkowe dla Maurycego; takie z dwoma ważnymi dla Mauryca opcjami: z grzechotką w środku i z skórzanym ogonkiem.
Myszy takie padają ofiarami radosnych zabaw kocurka w mordowanie, tłuczenie łapą, tłuczenie łapą pod taboretem gdzie kot wygina się pomiędzy nóżkami stołka lub banalne aportowanie myszy. Niektóre niestety kończą bez ogonka a nawet tragicznie jak ta na zdjęciu.
Mysza brutalnie pozbawiona ogona i utopiona. W kocim poidełku. Na pierwszym planie winny kręcący się po miejscu zbrodni.
 

środa, 11 września 2013

Nocne Łowy Nocnych Łowców

Nocne Łowy

Kilka dni temu wieczór w ZEL zakłóciło wtargnięcie. W mroku pokoju Rubcia zauważyła ruch. Okazało się że to ćma z tych takich Siedzących Wysoko Pod Sufitem. Sytuacja taka: Rubcia lustruje lot owada, Nefryt z wpółprzymkniętych powiek śledzi młodszą koleżankę, Maurycy śpi na nasłuchu. Nefryt rusza do ataku, wskakuje na szafkę ale sięgając łapkami traci równowagę i po kociemu spada na cztery łapy. Budzi się Maurycy. W trzech susach wskakuje na szafkę i korzystając z przewagi rozmiaru sięga po ćmę. Goni ją ze ściany, owad frunie coraz słabiej i niżej w kierunku przedpokoju. Koty całą bandą porzucają dotychczasowe miejsca siedzenia, ruszając do przedpokoju. Po drodze Rynio skacze w powietrze zahaczając jeszcze ćmę łapeńką. 
Koty znikają w przedpokoju.. z naszego punktu widzenia ciąg dalszy wygląda tak: ćma ląduje nieopatrznie  nisko w zasięgu łapeczek kocich.. reszta widziana na kanale ID czy raczej animal planet ;P
Na koniec resztki dogorywającej ćmy otacza kocia banda.. jak sądzę zastanawiająca się które ma zeżreć ofiarę. 
Kolejny normalny wieczór w ZEL

Poly C I Ciemna Strona Mocy

Poly C i Ciemna Strona Nocy

W ręce nasze hodowlane wpadła ostatnio fotografia na której Poly C. alias mroczna strona Rubi ulega naciskowi Ciemnej Strony Mocy.
Zastanawia spokój na pysku Rubi oraz tajemnicze lśnienie jej oczu.
Oto to zdjęcie:
Rubcia... czyżby przeszła na Ciemną Stronę?

poniedziałek, 9 września 2013

Nefrycja u doktora

Nefrycja u lekarza

Nefrycia nasza kochana dziś została zaszczepiona przeciwko wściekliźnie. Zabiegu tego dokonał jej ukochany (hmmm... niegdyś) doktor Kulesza. Po drodze samochodem mała zaczęła dość szybko zdradzać objawy znudzenia. A to jakieś miaukanie, a to znudzone kręcenie się po transporterku..aż nierozsądnie wypuściłem pannę Nefrycję na samochód. Mimo, że to wbrew zdrowemu rozsądkowi ;)
Ale była zdumiewająco grzeczna, po zwiedzeniu całości - bez łażenia po kierowcy i półkach położyła się tym razem w otwartym transporterze, oglądając się tylko czasem na mijające nas samochody.  Czyli Nef potrzebuje pełni praw obywatelskich w transporcie;P. Kiedyś np zajęła siedzenie w autobusie ;) Ciekawe czy dla matek z dziećmi ;P.
Nefrycia czyli grzeczny kot samochodowy ;)

piątek, 6 września 2013

Galeria Obcych Kotów

Kilka zdjęć kotów znajomych naszej hodowli  ;)

Falkor czyli Miau ;)





Aragorn czyli Szafir (z mamusią)




Dziwne Odbicie

DZIWNE ODBICIE

Maurycy ostatnio odkrył w szybie swoje bardzo dziwne odbicie;) "Czy to na pewno ja?"- pomyślał.  A potem odbicie przez szybę próbowało dać mu w łeb. Mroczne alter ego ;P



czwartek, 5 września 2013

Powrót Wyjącej Poly

Powrót Wyjącej Poly C.

Poly C. to mroczne alter ego naszej milusiej Rubci czyli Rubcia która dostaje rui. Dostała ostatnio, z okazji wizyty swojego synka Aragornika, co nas wszystkich zaskoczyło, biorąc pod uwagę fakt, że Rubcia wyłącza swoje ruje na czas lata. Teraz jest lato (wrzesień to też lato), niektórzy na urlopie siedzą a ta łazi po ścianach i wyje. "KOCURA, KOCURA!"
Ryniuś na początku poczuwał się do kocurowych obowiązków, nawet kryć ją próbował (jest wysterylizowany), właził jej na plecy i w ogóle;) A Poly C. jest świetnym kumplem do zabaw bo daje się dusić, gryźć, uprawiać zapasy.. co więcej sama do 'zabawy' przychodzi czasem siadając tyłkiem Maurycemu na głowie. Niestety: ona może ciągle chyba że śpi a Rynio ma też inne sprawy niż zabawa z Poly.
Tylko ludzka część hodowli po części rozpacza. Spać się nie da bez zamknięcia Wyjącej Poly w przedpokoju (z pełnymi wygodami).. z drugiej strony więcej czasu poza domem spędzamy.. może to dla zdrowia korzystne? A jak będzie tak dalej wyć, umówimy ją na randkę z przystojnym dewońskim kocurem z Ukrainy bodajże. I przygotujemy rodzinę na przybycie Miotu B;)
Wyję sobie, właścicielom, znajomym kotom, sąsiadom.. i wszystkim w promieniu kilometra.


Z cyklu życie codzienne ZEL

Jak zrobić Ryca

Termin "zrobić kota" jest terminem pochodzącym ze slangu wystawowego. Oznacza wyszykowanie delikwenta do sędziowskiej oceny -  wyszczotkowanie futra, wyczyszczenie oczu i uszu, przycięcie pazurków i inne fizyczne prace związane z tym, żeby kot wyglądał jeszcze lepiej niż wygląda.
W życiu codziennym "zrobić kota" oznacza te same czynności, zrealizowane z nieco mniejszym zaangażowaniem, żeby można było spojrzeć na te swoje kochane kocisko bez pytania: "a gdzieś ty się tak wyświnił?"
Mam zaszczyt robić Ryca, ponieważ moje metody głasko-czeszące wydają się mniej go frustrować niż standardowe szybkie i skuteczne metody czesania dziewczyn. 
A sfrustrowany Rynio potrafi być uciążliwy ;) Na przykład inaczej się znosi bierny opór dziewczyn niż takiż sam upór dziewięciokilowego chłopaka. Poza tym Rynio potrafi się nudzić.. wtedy czesząca go osoba sypiąc kocimi kłakami musi uganiać się za kocurem po mieszkaniu. Albo Rynio dochodzi do wniosku: koniec leżenia, czas się pobawić gryząc drapiąc Cię po rękach. Dodatkowo najskuteczniejsza do wyczesywania martwych włosów szczotka typu furminator jest jedną z najbardziej znienawidzonych przez Rynia rzeczy. 
Czyli robimy go.. cierpliwie machając szczoteczką która ledwie go rusza albo ganiamy go z furminatorem.. by machnąć ze dwa razy i gonić go dalej. Dodatkowo mięciutkie i długie włosy Rynia unoszą się dookoła.. dziękujemy genetyce że nie uczula.. po prostu cyrk na całego. 
Moja metoda? Udać że się nim zajmuję (mam nadzieję że tego nie przeczyta;P) i głaszczę, pod pozorem głaskania próbując nawiązać kontakt z jego futrem za pomocą środków czeszących. Zajmuje to dużo czasu ale jest łagodniejsze niż przytrzymywanie go aż nam zabraknie siły a jemu chęci do spokojnego wyrywania się... i wtedy się naprawdę wyrwie ;P
pzdr.

To nie zdjęcie z robienia Ryca. Latające kudły i brak wolnej ręki lub dwóch uniemożliwiają wtedy fotografowanie


środa, 4 września 2013

Fotografie duchów

Koty i fotografowanie duchów

Wykonując duże ilości zdjęć czasami zdarza się uchwycić obiektywem rzeczy nieoczekiwane a nawet nierealne. W ten sposób czasem pozornie fotografując koty zdarza się nam uchwycić coś ulotnego...nierealnego z tyłu fotografii.
Pozornie: zdjęcie Rynia. Ale na fotografii czai się też tajemnicze zło, widoczne z tyłu w oknie.

Kocie Inwazje: kontratak

Kocie Inwazje: Kontratak

Kilka dni temu otrzymaliśmy prawo opieki nad d.Aragornikiem Z Elfiego Lasu a obecnie Szafirkiem.
Mieliśmy początkowo pewne opory czy maluch (obecnie całkiem duży silny kocurek w wieku 8 miesięcy) zaakceptowany zostanie przez naszą Grupę Pod Wezwaniem ;).
Szafirek doskonale zapamiętał ekipę, dom i resztę swojej macierzystej hodowli, nowe miejsce zaakceptował szybko. Wydawał się być zadowolony i sprzyjał mu dobry apetyt.. a kocięce RC którego nie zjadał on, wyżerała mu matka. W międzyczasie obchodziliśmy dwukrotnie kocie urodziny - połowę urodzinowych przysmaków wciągnął maluch. Podejrzewam, że obecnej właścicielce musiał połknąć jakiś nieduży odkurzacz ;P.
Najszczęśliwszy z naszej hodowli był Rynio, początkowo ganiając się z Szafirkiem, bawiąc się z nim i nie odstępując go ani na krok. Matka Rubi początkowo wzięła przykład z Nefryt, która akceptuje w swym życiu tylko siebie i Rubcię, więc syczała na malucha i wiała przed nim. Potem zakumplowali się.. przynajmniej na początku. 
Powrót do domu ... byłego domu ;)

Słitaśne zdjęcie rodzinne ;P

Aragornik się kocurzy czyli bunt nastolatków w wydaniu na koty

Sytuacja zmieniła się  kilka dni później. Aragornik zaczął się kocurzyć, wysterylizowany Rynio okazał się potencjalnym wrogiem co zepsuło dobre dotychczas relacje. Potem Aragornik skierował swoje kocurkowe zaloty w kierunku swojej matki, co było zabawne do momentu gdy ta wariatka dostała rujki ;P 
Podjęliśmy decyzję o izolacji malucha w jego obecnie aktualnym domu. Mały łobuz potem jeszcze w swoim domu, jak niesie wieść gminna, nieźle nawywijał, ale to tylko częściowo sprawa naszej hodowli czyli nie miejsce na opisanie jego dalszych losów. Ważne że ma się dobrze i jest znoof szczęśliwy ze swoją panią.

 Krajobraz po bitwie

Wieczorem gdy Aragornik wyjechał do swojego domu Nefryt wróciła spokojnie do łóżka. Naszego. Rynio zrelaksowany i niezagrożony ściganiem i burczeniem rozwalił się na swoim ukochanym drapaku. Rubcia dostała rui, wyjechała, a na jej miejsce wróciła Wyjąca Poly, którą nie wszyscy lubią. Czyli kolejny zwykły dzień w hodowli kotów rasowych.
Pełen chillout ;) Niebezpieczeństwo wyjechało.
Zgadnijcie... Rubi czy Wyjąca Poly?

wtorek, 3 września 2013

Wskaż 3 róznice ;P

Ćwiczenie spostrzegawczości

Wskaż w poniższych fotkach 3 różnice.. podobieństwa też możesz;)

Oto NEVA MASQUARADE X2, oba rude ;P



Kocie inwazje - finał ;)

Kocie Inwazje - finał

Na początek chwila refleksji ;) Muszę zakończyć rozgrzebane wątki zanim wrzucę kolejny, zwłaszcza że nowy wątek mający obecnie miejsce nawiązuje do Kocich inwazji... fabularnie i nie tylko ;P
Zatem zaczynamy:
KOCIE INWAZJE - cz.3. (Pierwszy finał)
 
DZIEŃ DRUGI
Koty dnia drugiego przywykły do miejsca . To znaczy Rubcia przywykła do swojego transportera a Nefryt po stoczeniu z nią walki z cyklu "nie wolno ukrywać się pod płytami G-K" przystąpiła do dalszej eksploracji. Gospodarz domu Falkor miał pewien problem do zgryzienia. Otóż jego kolega po rasie Maurycy z racji na swoje wielkie zafutrzenie (ponieważ pochodzi w prostej linii z syberyjskiej hodowli) wydawał mu się zbyt wielki i straszny do wspólnej zabawy, najodpowiedniejsza pod względem rozmiaru w jego mniemaniu była Nefryt. Nasza kochana, paskudna, egocentryczna i zwana przez niektórych Czystym Złem i Karzącą Białą Łapą Sprawiedliwości; Nefryt, która się NIE BAWI bo to poniżej jej godności, no chyba  że z Rubcią.
Powiedzmy że doszło do kilku spięć ;)
Interakcje między kotami bywają przepełnione przemocą..

..a  na pewno są hałaśliwe ;)

Rycy i jego mniejszy kumpel. W kwiatkach ;)
Za Falkorem biegał sobie Rynio i pilnował mniejszego kumpla. Nie próbował się bawić ale poświęcał chłopakowi sporo uwagi ;) Przynajmniej ustały burczenia i syczenia na siebie.. pod sam koniec możnaby dojść do wniosku że kiciusie się zaprzyjaźniły;)
Co prawda napięcia nadal pojawiały się w okolicy misek i kuwety, jako że kuweta jest najlepszym miejscem do czajenia się na inne koty, a miski wszystkie należą z założenia do właściciela domu ;) tak jak znajdujące się w nich żarcie ;P

Ostatnia noc minęła w miarę spokojnie i prawie normalnie. Nef spała nam na głowie, Rynio się kręcił a Rubcia siedziała sobie w transporterze. To ostatnie nie jest prawdą. Rubcia pod osłoną nocy buszowała po parterze, wszelako nie zostawiła żadnych namacalnych dowodów - pomijając miejsce gdzie rankiem znaleziona została (regał na AGD).

POWRÓT DO DOMU 

Z rana zapakowaliśmy naszą hodowlę do samochodu i ruszyliśmy w drogę powrotną. Rynio, który dotychczas miaucząc niewiele podszkolił się u kolegi, miaukał sobie przez 45 minut jazdy. Rubcia początkowo siedziała w swoim kochanym transporterku, a Nef w tekstylnym transporterku za kilku minutach zaczęła fochy strzelać. Marudzić, gadać, kopać i w ogóle sprawiać wrażenie kota dogłębnie nieszczęśliwego. Wyciągnęliśmy ją. To był błąd.
Nef najpierw zaczęła się mościć na kolanach, potem zaatakowała Rubcię w jej transporterku a na koniec wywaliła ją z niego. Po drodze mieliśmy jeszcze łażenie po samochodzie, operację "kierowca na pewno mnie pogłaszcze jak mu się wepchnę na ramię" i ogólnie koci cyrk. 
Przeżyliśmy. 
Dotarliśmy bezpiecznie na miejsce ;)
Koty się rozlazły po domu i wróciły do stanu "kot na zagrodzie" ;)
Następny wyjazd hodowli trzeba będzie poważnie przemyśleć. 
Falkor alias Miau w środowisku naturalnym

Nefryt jako Bardzo Ważny Kot

Rubi w środowisku naturalnym

Wielki Eksplorator Rycy

<KONIEC>


Następny wpis : Kocie Inwazje: Kontratak